Ciasne, ale zadbane mieszkanie przy ul. Pomorskiej, w dawnym domu pruskim, na tzw. Londynku w Śródmieściu. To kawalerka, przedzielona prowizoryczną ścianką na dwa pokoje, z których rodzina wyodrębniła jeszcze kuchnię i wc.
- Wcześniej mieszkaliśmy z dziećmi w placówce - opowiada pani Marika. - Moja mama zostawiła mnie dawno temu. Z ojcem nie utrzymuję kontaktu. On ma jednak dwa mieszkania, w tym jedno z zasobów Administracji Domów Miejskich. Nigdy w nim nie mieszkał. ADM w 2005 roku zgodziła się, żebym z rodziną wprowadziła się na Pomorską. Postawiła natomiast warunek: muszę spłacić zadłużenie, które zrobił mój tata. Poszłam na taki układ. Myślałam, że te prawie 10 tysięcy złotych uda mi się spłacić w ratach.
Ale się nie udało. Ojciec jej dzieci dwa miesiące temu został zwolniony. Chodzi na kurs dla bezrobotnych. Ona siedzi w domu z dziećmi. Żyją z tego, co opieka społeczna przekaże. - To 1881 złotych miesięcznie na naszą siódemkę - dodaje pani Marika. - Nie jesteśmy w stanie spłacać długu, choćby po 100 złotych co miesiąc.
Przeczytaj również: Chora kobieta z synem żyją za 880 złotych miesięcznie
Widmo eksmisji pojawiło się nad rodziną. - W 2007 roku zadłużenie na lokalu wynosiło 7 tysięcy złotych - informuje Magdalena Marszałek, rzecznik ADM. - Pomimo wezwań do zapłaty czynsz nie był płacony, a zaległości sukcesywnie narastały. To dlatego dwa lata temu umowa najmu została wypowiedziana.
Wtedy najemczyni złożyła pierwszy wniosek o ponowne zawarcie umowy. - Z uwagi na trudną sytuację tej rodziny wniosek został rozpatrzony pozytywnie na rok - kontynuuje rzeczniczka miejskiej spółki. - W tym czasie ta pani jednocześnie zawarła ugodę na rozłożenie zadłużenia na raty. Początkowo wywiązywała się z niej.
W zeszłym roku kobieta ponowiła prośbę o zawarcie umowy na czas oznaczony. ADM znowu się zgodziła. - Pani jednak ponownie zaprzestała wywiązywać się z bieżących opłat i z zawartej ugody, dlatego w tym roku nie otrzymała od nas kolejnej zgody na jej przedłużenie. Najprawdopodobniej sprawa znajdzie finał w sądzie, a pani będzie mogła ubiegać się o lokal socjalny.
- Szukaliśmy taniego mieszkania do wynajęcia, ale gdy tylko ktoś słyszał, że mamy pięcioro dzieci, odmawiał nam - opowiada pani Marika. - To dlatego tutaj dalej siedzimy.
Aleksandra Skowron, zastępca kierownika Rejonowego Ośrodka Pomocy Społecznej Śródmieście: - Od lat ta rodzina jest objęta naszym szerokim wsparciem. Zobaczymy, czy można jej jeszcze w inny sposób pomóc.
Czytaj e-wydanie »