Wbrew demokracji?
Ustalenie planu ochrony to obowiązek parków narodowych i krajobrazowych. - Nie jestem przeciwko ochronie przyrody i starej zabudowy, ale uważam, że plan został zrobiony zza biurka - mówi Bogusławski. - Nikt nie pytał o zdanie mieszkańców sołectw, których plan będzie dotyczył. Powstał bez konsultacji społecznych, wbrew zasadom państwa demokratycznego. Stanowczo sprzeciwiamy się zapisom planu.
** Spadziste i ze strzechą
Jeśli plan zacznie obowiązywać w takiej formie, w niektórych miejscach nie będzie można tworzyć siedlisk mieszkalnych, nie będzie można m.in. budować dachów kopertowych, preferowane będą drewniane płoty i spadziste dachy kryte materiałem naturalnym, a gospodarstwo rolne powstanie, gdy rolnik będzie miał 30 ha ziemi. - Proszę mi pokazać rolnika w Okoninach, którego stać będzie na kupno takiego kawałka ziemi - _denerwuje się wójt Bogusławski. - Zakazów w planie nie brakuje, ale jak ludzie mają żyć? Skansen z nas chcą zrobić.
**Nie ma obowiązku
Autorem planu jest Wyższa Szkoła Pedagogiczna w Bydgoszczy. - Powstaną jasne zasady postępowania w parku _- mówi dyrektor TPK Remigiusz Popielarz** zdziwiony opinią samorządowca. - Spotkałem się z samorządowcami w piątek i dyskutowaliśmy o planie. Nie ma obowiązku konsultacji z mieszkańcami. Przecież ich przedstawicielami są samorządowcy.
_Dyrektor Popielarz twierdzi, że najgłośniej krzyczą te gminy, w których TPK ma najwięcej zastrzeżeń do ładu przestrzennego i gdzie jest najwięcej nielegalnych budowli. - W wielu sprawach mam z gminami wspólne poglądy na temat ochrony krajobraz - dodaje Popielarz. - Na przykład z gminami Lubiewo czy Tuchola współpraca układa się bardzo dobrze. Z gminą Cekcyn też udaje się znaleźć rozwiązania zadowalające obie strony.
_
Siermięgi i skansen
Tekst i fot. Barbara Zybajło

- Jesteśmy od tego, żeby przestrzegać ładu - twierdzi Remigiusz Popielarz.
Plan ochrony Tucholskiego Parku Krajobrazowego budzi niepokój rolniczych gmin. - Plan powstał zza biurka, a jego autorzy sami siedzą w mieście, ale latem chcą wypoczywać w skansenie i oglądać ludzi w siermięgach - wkurza się wójt Śliwic Jerzy Bogusławski.