Mieszkańcy Nowego rzadko składają w Urzędzie Miejskim wnioski o przydział lokalu. Nie robią tego, bo doskonale wiedzą, że wolnych mieszkań nie ma. Nawet tych o najniższym standardzie, tzw. socjalnych. Zresztą właśnie takich potrzeba najbardziej. Ile? Przynajmniej 30. Tylko po to, aby załatwić najpilniejsze potrzeby. Na samym szczycie tej listy są rodziny mieszkające w dwóch domach, które zdaniem inspektora budowlanego grożą zawaleniem. Z pewnością gmina nie zdecyduje się na remont wiekowych budynków. Taniej byłoby pobudować nowe. Trzeba szukać innego rozwiązania. - Mam nadzieję, że jeszcze w tym roku uda się wyremontować starą hydrofornię w Kończycach, w której zamierzamy wygospodarować pięć mieszkań po około 30 metrów kw. - mówi Stanisław Butyński, burmistrz Nowego.
Kolejne dwie rodziny wprowadzą się do starej szkoły w Ga-jewie. Tam z kolei gmina chce zaadaptować na cele mieszkalne poddasze oraz jedną z klas.
Na tym możliwości kończą się. Przynajmniej w ocenie burmistrza, który ma świadomość, że od problemu nie ucieknie. Bo coraz częściej spływają do niego nakazy eksmisji. W najbliższych miesiącach przynajmniej trzech lokatorów spółdzielni mieszkaniowej może się spodziewać interwencji komornika. Na bruk ich wyrzucić nie można. Gmina zobowiązana jest zapewnić dłużnikom dach nad głową. Jeżeli tego nie uczyni, pozostaną w mieszkaniach, a koszty ich utrzymania mogą spaść na gminę.
Nie ma właściciela
Odrębną sprawą są budynki prywatne, które już dawno powinny zniknąć z panoramy miasta. Jednym z bardziej jaskrawych przykładów jest walący się dom przy ul. Wiatracznej, który swego czasu był miejscem schronienia dla bezdomnych. Teraz zostały tylko trzy ściany mogące w każdej chwili runąć i przywalić np. bawiące się w pobliżu, ciekawskie dzieci. W tym przypadku kłopot polega na tym, że właścicielka nieruchomości mieszka we Francji, a tym samym nie ma możliwości skontaktowania się, a tym bardziej zmuszenia jej do wyburzenia niebezpiecznej ruiny.