Zobacz wideo: Jak zmieniły się tendencje zakupowe w czasie pandemii?
- Nie żałuję. Nie mieliśmy innego wyjścia - mówi dziś Agnieszka Czyż, restauratorka z ulicy Podmurnej w Toruniu. - Dzięki tej decyzji udało nam się przetrwać i prawie wyjść z długów. Nikogo nie zwolniliśmy (a pracują tu Hindusi, dla których byłby to podwójny dramat-red.). Nadal doświadczamy wielkiej życzliwości i wsparcia ze strony naszych gości. To nas napędza.
Sytuacja jednak jest niewesoła, bo liczących każdą złotówkę restauratorów toruński sanepid najpierw ukarał za otwarcie się 10.000 zł kary, a potem jeszcze dołożył 5.000 zł grzywny "celem przymuszenia". Teraz trwają sądowe boje w tych sprawach (o tym dalej).
Polecamy
16 stycznia 2021 roku przejdzie do historii toruńskiej gastronomii
"Smaki Indii" były pierwszą restauracją w Toruniu, która zbuntowała się w pandemii i wbrew obostrzeniom otworzyła się fizycznie dla klientów. I to otworzyła w pełnym tego słowa znaczeniu - bez wybiegów typu "zapraszamy testerów menu" czy "wynajmujemy powierzchnię biurową przy stolikach". Nie, 16 stycznia 2021 roku Agnieszka Czyż standardowo uruchomiła lokal: rozgrzała kuchnię i otworzyła drzwi.
Bunt wzbudził zrozumiałą sensację. W błysku fleszy i kamer Agnieszka Czyż tłumaczyła powody swojej decyzji. Mówiła o tym, że wraz z mężem, Hindusem, zaczęli tonąć w długach. Pracując tylko "na wynos" restauratorzy stracili 90 procent obrotów. Mieli już odcięte media, zablokowane konta w banku, wierzyciele nie dawali im spokoju.
Z rządowej tarczy antykryzysowej nie mogli skorzystać z uwagi na wspólnika Hindusa, który w czasie pandemii nie mógł przyjechać do Polski i złożyć stosownych podpisów. Tymczasem dokonanie zmian w KRS, z uwagi na pandemię i zamrożenie sądów, przeciągało się w nieskończoność. Tymczasem na włosku zawisły już nie tylko pani Agnieszki, jej męża i dziecka, ale i wszystkich pracowników "Smaków Indii" - w tym grona Hindusów.
Polecamy
- Toruń. Trwa nabór chętnych na zajęcia w Młodzieżowym Domu Kultury i Domu Harcerza
- Obserwatorium astronomiczne UMK w Piwnicach trafiło do rejestru zabytków
- Toruń. Przy Bydgoskiej nie będzie 81 sygnalizatorów! Co zaproponowali projektanci?
- Nowe restauracje i kawiarnie w Toruniu. Co powstało w ostatnich miesiącach?
Sanepid: zamknąć! Do tego kara i grzywna
Organy państwa na bunt zareagowały twardo. Najpierw, po kontroli, Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Toruniu nakazał restauracji zaprzestać działalności w ogóle (1 lutego br.). Reprezentujący przedsiębiorców adwokat Mariusz Lewandowski wniósł odwołanie. Wojewódzki inspektor w marcu zmienił nieco decyzję: pozwolił działać "na wynos", ale podtrzymał nakaz zamknięcia fizycznego restauracji. Od tej decyzji prawnik odwołał się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Bydgoszczy - sprawa jest w toku.
Mimo tego sanepid zdążył już finansowo ukarać "Smaki Indii". Najpierw wlepił 10.000 zł kary za otwarcie się stacjonarne wbrew obostrzeniom (po pierwszej kontroli). Znów było odwołanie do wojewódzkiego inspektora, jego podtrzymanie kary w mocy, a następnie skarga do WSA. Sprawa jest w toku.
10 marca br. natomiast sanepid dołożył grzywnę w kwocie 5000 zł tytułem przymuszenia (sic!) z uwagi na uchylanie się przez restauratorów od wykonania decyzji o zaprzestaniu działalności.
- Wnieśliśmy od tego rozstrzygnięcia zarzuty i, co ciekawe, PWIS w Bydgoszczy nadał im bieg i rozpoznawał zarzuty uwzględniając je. Obecnie sprawa po uchyleniu decyzji w ramach odwołania ponownie trafiła do sanepidu w Toruniu - mówi adwokat Mariusz Lewandowski.
Dodajmy, że "Smaki Indii" do dziś nie zapłaciły żadnej kwoty. Raz, że czują się niesprawiedliwie ukarane. Dwa, że ledwo wychodzą z długów i mają pilniejsze wydatki. Do tematu będziemy wracali.
