Organizatorem wigilii dla pracowników była jedna z fabryk działających w strefie gospodarczej w gminie Ujazd przy autostradzie A4 (pow. strzelecki). Wynajęła ona dużą salę restauracyjną przy stadninie koni w Zakrzowie.
W spotkaniu opłatkowym brało udział ponad 300 osób. Firma zorganizowała dla ludzi bezpłatny transport autobusowy z miejsca pracy na imprezę. Autobusy miały także odwieźć pracowników z powrotem.
Gdy zabawa dobiegała końca biesiadnicy zorientowali się, że brakuje jednej z osób - 22-letniego pracownika produkcji. Najpierw szukali go koledzy, a potem także najbliższa rodzina, która przyjechała na miejsce.
Rano martwego 22-latka odnaleziono na wybiegu dla koni.
Wyjaśnieniem tajemniczej śmierci zajęła się Prokuratura Rejonowa z Kędzierzyna-Koźla.
Jak ustalili śledczy feralnego wieczora, a także nad ranem konie nie były wypuszczane na padok. Nie było więc możliwości, by mężczyzna był stratowany. Na jego ciele nie znaleziono także obrażeń wskazujących np. na to, że został pobity.
Na ten moment wykluczamy udział osób trzecich w tym zdarzeniu - mówi Eugeniusz Węgrzyk, prokurator rejonowy z Kędzierzyna-Koźla.
Teraz śledczy wyjaśniają sprawę. Wiadomo, że zabezpieczyli nagrania z monitoringu, na których widać, jak 22-latek chodzi po ośrodku.
Prokuratura zleciła badania toksykologiczne krwi pod kątem ewentualnej obecności w organizmie substancji psychoaktywnych. Będzie także przeprowadzona sekcja zwłok tego mężczyzny - dodaje Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu. - Na ten moment przesłuchaliśmy już kilku świadków, którzy towarzyszyli 22-latkowi.
Pracownicy fabryki, w której pracował zmarły mężczyzna są wstrząśnięci tym, co się stało.
- To był dobry i bardzo pracowity chłopak - mówią nam, prosząc jednocześnie o anonimowość. - Mamy nadzieję, że sprawa jego śmierci będzie wyjaśniona. Wszyscy zastanawiamy się, co tam się stało.
