Jedna z pań, której udało się wejść na kładkę, mówi prosto z mostu: - Jestem zdrową osobą, a mam problem w wejściem na kładkę. Schodząc z niej, można się rozpędzić i potknąć, bo jest wyjątkowo stroma. Miasto kilka dni temu udostępniło kładkę na pieszych, a teraz znów jest wyłączona z użytkowania - mówi inowrocławianka.
Rzeczywiście, biało-czerwona taśma uniemożliwia korzystanie z drewnianej kładki. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy rzecznika inowrocławskiego Ratusza.
- W miejscu, w którym znajduje się kładka, zbierają się liczne wody opadowe. Z uwagi na zły stan techniczny kładki spowodowany zalewaniem fundamentów, czego efektem było m.in. próchnienie drewna i destabilizacja mostku, konieczna była jej wymiana. Należy wspomnieć, że realizacja nie została jeszcze zakończona i oddana do użytku - informuje nas Daria Knasiak, rzecznik prasowy Urzędu Miasta Inowrocławia.
Zaproponowane rozwiązanie nie spełnia swojej funkcji, ponieważ nie wszyscy seniorzy czy osoby cierpiące na schorzenia układu ruchu, poradzą sobie z wejściem na mostek. Miało być udogodnienie, a jest przeszkoda.
Mieszkańcy i kuracjusze liczą na to, że miastu uda się zrobić z kładki użytek, bo jak wiadomo, nie warto palić za sobą mostów, żeby w końcu móc bezpiecznie skorzystać ze skrótu prowadzącego z sanatorium do Parku Solankowego.
