Przypomnijmy, że 1 lutego w ministerstwie infrastruktury zapadła decyzja, by projekt budowy bydgosko-toruńskiego Zakładu Termicznego Przekształcania Odpadów Komunalnych wpisać na listę indykatywną programu Infrastruktura i Środowiska. Jest szansa, żeby Unia Europejska sfinansowała aż 85 procent szacowanej na 400 milionów złotych inwestycji.
Wczoraj na sesji prof. Janusz Mikuła z Politechniki Krakowskiej, były wiceminister rozwoju regionalnego i były prezes Polskiego Klubu Ekologicznego, chwalił Bydgoszcz i Toruń za zaawansowanie nad przygotowaniami do inwestycji.
- Na liście indykatywnej jest w tej chwili 12 spalarni, ale jeśli uda się zbudować 7 spalarni, to będzie sukces. Bydgoszcz i Toruń są liderami, jeśli chodzi o przygotowania do złożenia wniosku aplikacyjnego. Niedługo będzie decyzja środowiskowa, trwają prace nad studium wykonalności. Dotychczasowi liderzy, jak na przykład Kraków, mają dziś ogromne problemy. Bydgoszcz i Toruń mają duże szanse na zbudowanie nowoczesnego zakładu termicznego przekształcania odpadów - mówił prof. Janusz Mikuła.
Tymczasem okazuje się, że prace nad inwestycją mogłyby przebiegać szybciej, gdyby nie ekolodzy.
- Jedna z organizacji ekologicznej, która w dodatku nie ma siedziby w Bydgoszczy, opóźnia nam procedury - przyznaje Janusz Bordewicz, zastępca wydziału ochrony środowiska bydgoskiego ratusza. - Decyzja środowiskowa mogłaby być wydana już w marcu, a będzie prawdopodobnie w czerwcu.
Jak dodaje Bordewicz, na koniec lipca ma być gotowe studium wykonalności, jeden z dokumentów, który musi być dołączony do wniosku o aplikację. - Mamy ambitny plan, by taki wniosek złożyć w październiku tego roku - informuje.
Na razie nie wybrano miejsca, w którym stanie spalarnia śmieci, ale najbardziej rekomendowaną i prawdopodobną lokalizacją jest Bydgoski Park Przemysłowy.
