Mowa o oświadczeniu, które cytowaliśmy w listopadowym wydaniu "Gazety Pomorskiej". Podpisało je 46 byłych członków zakładowej Solidarności.
Pracownicy OSM Cuiavia twierdzili, że odeszli ze związku nie z powodu nacisków ze strony zarządu mleczarni, ale dlatego iż nie zgadzali się "z działaniami komisji związkowej, tj. z prowadzoną od kilku lat pod przykryciem działalności związkowej personalną wojną z zarządem" (przypomnijmy: zarząd mleczarni zwalnia szefa zakładowej "Solidarności", a sąd przywraca go do pracy; trwa to już około 2 lat).
Oświadczenie to spotkało się z ostrą krytyką komisji zakładowej "Solidarności".
- W naszej ocenie część pracowników, którzy znaleźli się na liście, złożyło swoje podpisy ze strachu przed pracodawcą. Naszym zdaniem inicjatorem pisma był prezes zarządu, który wywarł presję na podwładnych. Pracownicy w obawie o utratę stanowiska, podpisali się na liście. Mamy też uzasadnione wątpliwości, czy pracownicy zapoznali się z treścią oświadczenia i czy w ogóle je widzieli - czytamy w piśmie komisji.
W innym przekazanym nam dokumencie podkreślają, że zarząd mleczarni chce zafundować podwyżkę płac pracownikom kotłowni, którzy byli ich zdaniem inicjatorami powstania oświadczenia. "Podwyższenie płac jest tylko zapłatą za ten godny potępienia czyn" - czytamy. Związkowcy dostarczyli nam również listę 20 osób, które twierdzą, iż zostały zwolnione z Cuiavii ze względu na przynależność do "Solidarności".
Bardzo chcieliśmy porozmawiać na ten temat z prezesem Cuiavii. Był jednak dla nas nieosiągalny. Dotarliśmy jednak do pracowników, którzy byli inicjatorami powstania oświadczenia krytykującego działalność szefa związku. Zaprzeczają, by osoby, które się podpisały pod pismem, nie znały jego treści. Zaprzeczają również, by prezes Cuiavii wywierał na nich jakikolwiek nacisk, by takie oświadczenie podpisać. Przyznają, że z utęsknieniem czekają na wyższe pensje.
- To jest wyrównanie stawek w dziale utrzymanie ruchu, a nie podwyżki. Wnioskowaliśmy o to jeszcze jak byliśmy w "Solidarności", a więc długo przed powstaniem naszego oświadczenia - przekonuje jeden z naszych rozmówców. Apeluje, by nie wiązać ruchów zarządu dotyczącego regulacji płacowych z oświadczeniem podpisanym przez pracowników. Poza tym podkreśla, że żadnych podwyżek na razie nikt nie dostał.
Wspólnie z kolegami z pracy wystosowali do nas krótkie pismo, w którym czytamy między innymi: "Życzymy przewodniczącemu Solidarności jak najlepiej, ale nie chcemy mieć z nim nic wspólnego" oraz "temat Solidarności w Cuiavii dla nas jest już zamknięty".