Koszykarze Anwilu przystępowali do meczu z zawodzącym w tym sezonie Startem Lublin w roli zdecydowanego faworyta, w dodatku opromienieni efektownym awansem z grupy w Fiba Europe Cup po wygranej z Egis Kormend na wyjeździe 94:67. Okazało się jednak, że mecz nie należał do najłatwiejszych.
Początek spotkania nie zapowiadał kłopotów. W czwartej minucie po rzucie Bosticia było 12:6, a w siódmej po "trójce" Nowakowskiego nawet 22:10. Do przerwy jednak punkty (dziewięć) zdobywali jednak już tylko lublinianie.
Warto przeczytać
Druga kwarta była bardzo wyrównana. Zakończyła się zresztą remisem 15:15. Gościom ani razu nie udało się wyjść na prowadzenie, ale nie dali też gospodarzom odskoczyć na jakąś bezpieczną przewagę. Najwyższa wynosiła pięć punktów (24:19 i 26:21). W połowie meczu było tylko 37:34.
Początek drugiej połowy jeszcze bardziej skonsternował kibiców w Hali Mistrzów, bo Start wyszedł na prowadzenie 44:37. Tego jednak było za wiele. Zimny prysznic sprawił, że włocławianie zdobyli 11 punktów z rzędu. A na "trójkę" Dorsey-Walkera odpowiedzieli kolejnymi dziewięcioma oczkami z rzędu i objęli prowadzenie 56:47. To uspokoiło sytuację, do końca spotkania włocławianie kontrolowali mecz. Po trzech celnych rzutach z rzędu Sobina na osiem minut przed końcem przewaga miejscowych wynosiła już 16 pkt (71:55). Podłamanym i zmęczonym gościom nic już nie wychodziło i skończyło się na wygranej Anwilu 86:63.
Anwil Włocławek - Polski Cukier Start Lublin 86:63 (22:19, 15:15, 28:19, 21:10)
Anwil: Greene Iv 16 (2), Petrasek 9 (1), Słupiński 8, Moore 7 (1), Bostic 5 oraz Sobin 19, Nowakowski 11 (3), Łączyński 9 (1), Woroniecki 2, Łazarski 0, Szewczyk 0
Start: Smith 25 (4), Dorsey-Walker 11 (3), Dziemba 9 (3), Melvin 7, Szymański 3 oraz Młynarski 5 (1), Pelczar 2, Grzesiak 2, Walda 0
