W Straszewie (gm.Koneck) spotkały się zapał i potrzeba. Zapał ujawnił się w grupie mieszkańców, którym przyszedł do głowy pomysł, by powołać stowarzyszenie społeczno-kulturalne. Potrzebę zrodziła nierówna walka miejscowej szkoły z ekonomią i demografią.
O tym, że straszewska szkoła może być zlikwidowana, bo gmina z trudem dźwiga jej utrzymanie dla 55 uczniów i 16 sześciolatków, mówiło się od dawna. Po likwidacji placówki uczniów czekałyby dojazdy do Zespołu Szkół w Konecku.
W gminie są tylko te dwie placówki. Ale są też dobre doświadczenia obywatelskiego podejścia do trudnych problemów. To w niewielkim Świętem narodziła się pierwsza w województwie społeczna szkoła podstawowa. Oddolnie, z inicjatywy mieszkańców i nauczycieli, gdy przed laty z przyczyn ekonomicznych gmina zlikwidowała miejscową placówkę.
Tym tropem, ale nie czekając na decyzje samorządowców, poszli stra-szewscy społecznicy ze Stowarzyszenia "Jesteśmy Razem“. - Nie myśleliśmy o szkole, ale gdy zaczęła być realna jej likwidacja, ruszyliśmy od domu do domu, by zapytać mieszkańców, czy zgodziliby się, aby nasze stowarzyszenie przejęło placówkę - mówi Anna Lewandowska, jedna z inicjatorek stowarzyszenia.
- Byliśmy u prawie wszystkich, także tych, którzy nie mają już dzieci w naszej szkole - dodaje Dorota Sobczak. - Bo to szkoła wszystkich - podkreśla.
- To prawda, jedni do niej chodzili, inni mają w niej dzieci, a jeszcze inni - jak mój dziadek - pomagali przy jej budowie - dodaje Dariusz Wesołowski, prezes stowarzyszenia.
Inicjatywa mieszkańcom spodobała się. Rada Gminy podjęła jednogłośnie uchwałę o zamiarze likwidacji straszews-kiej szkoły. Teraz miejscowi społecznicy czekają na decyzję rady w sprawie przekazania szkoły. Bo nie tylko oni mają ochotę ją poprowadzić. - Wiemy, że pytały o tę szkołę inne stowarzyszenia, także spoza powiatu - nie ukrywa Witold Sobczak, wiceprzewodniczący "Jesteśmy Razem“.
Anna Lewandowska i Dorota Sobczak to nauczycielki. - Nauczycielom, którzy zechcą w niepublicznej szkole pracować nie będzie lepiej, bo nie będzie obowiązywać Karta Nauczyciela - nie przeczą. - Ale będzie to nasza szkoła. Nie chcielibyśmy, by poszła w obce ręce - nie ukrywają. Mają nadzieję, że rada postawi na "swoich“. Zresztą podobno usłyszeli od radnych słowa uznania i obietnice wparcia dla ich działań.
Rozgoryczenia nie kryje natomiast Małgorzata Szymańska, dyrektorka placówki: - Nikt mnie o tym stowarzyszeniu nie poinformował. Nawet nie wiem, kto w nim działa - mówi.
Rozgoryczona jest decyzją samorządowców o zamiarze likwidacji szkoły, bo choć malutka świetnie sobie radziła.
- Wyremontowałam budynek, udało się wokół szkoły zgromadzić grono jej przyjaciół, jest świetna współpraca z radą rodziców - wymienia.
Społecznicy twierdzą, że o stowarzyszeniu była mowa na styczniowym zebraniu mieszkańców, na którym była obecna pani dyrektor.
Natomiast zadowolenia nie kryje wójt Ryszard Borowski, bo o planach likwidacji szkoły z przyczyn ekonomicznych było głośno, a mimo to obyło się bez protestów i awantur. - Wiele o tym rozmawaliśmy z mieszkańcami. Rozumieją sytuację - mówi.
Czytaj e-wydanie »