Głosów krytycznych pod adresem naszej straży miejskiej nie brakuje, ale ostatnio dociera do nas więcej ocen pochlebnych.
Bo straż miejska nie kojarzy się tylko z karaniem za niewłaściwe parkowanie, ale coraz częściej z pomaganiem, na przykład w uruchomieniu samochodu, czy z zapewnieniem bezpieczeństwa przed szkołami. Ale też z takimi akcjami jak ostatnia, kiedy strażnicy miejscy towarzyszący pracownikom administracji w jednym z mieszkań przy ul. Ptasiej ruszyli na pomoc dziecku, które traciło oddech, było sine. Municypalni udzielili dziecku pierwszej pomocy przedmedycznej. I udało się przywrócić dziecku oddech i akcję serca.
Czy jest sens więc stawiać pytanie o to, czy straż miejska jest we Włocławku potrzebna? Wśród radnych przeważa pogląd, że w miastach o takiej liczbie mieszkańców jak Włocławek, jest uzasadnienie dla utrzymywania municypalnych. - Ponad trzy miliony złotych rocznie z budżetu miasta, to nie aż takie obciążenie, żeby likwidować straż - mówi Janusz Dębczyński, radny PiS. Chodzi tylko o to, żeby straż była dobrze odbierana przez mieszkańców.
Radna PO Ewa Szczepańska też nie jest zwolenniczką likwidacji straży miejskiej. Zwłaszcza, że jak podkreśla, prezydent Marek Wojtkowski, nałożył na municypalnych nowe obowiązki, związane z zapewnieniem bezpieczeństwa uczniom w okolicach szkół.
A co się tyczy karania, to strażnicy miejscy zapewniają, że jeśli chodzi o wykroczenia, to bardziej nastawieni są na pouczanie niż sięganie po mandaty. W ub. roku nałożyli 930 mandatów, mniej niż w 2014 roku, skierowali 272 wnioski o ukaranie do sądu, ale to również mniejsza liczba niż w w 2014 r. A pouczyli 5 tys. 440 razy.