Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sumówko. Dziki panoszą się po polu

Tekst i fot. Katarzyna Pankiewicz [email protected] tel. 56 498 48 77
Rolnicy zabezpieczyli pryzmę oponami. Dziki poradziły sobie i dobrały się do schowanej kukurydzy. O ich obecności świadczą m.in. ślady racic pozostawione przy pryzmie. Na zdjęciu ponownie zabezpieczona kiszonka
Rolnicy zabezpieczyli pryzmę oponami. Dziki poradziły sobie i dobrały się do schowanej kukurydzy. O ich obecności świadczą m.in. ślady racic pozostawione przy pryzmie. Na zdjęciu ponownie zabezpieczona kiszonka Katarzyna Pankiewicz
- One są tu ciągle blisko. Niestety, od jakiegoś czasu podchodzą coraz śmielej pod nasz dom - mówi Krzysztof Jasiński, gospodarz z Sumówka (gm. Osiek).

Straty nas przerażają

Gospodarstwo rolników leży tuż pod lasem. - W ubiegłym roku dziki zrobiły straty na polu kukurydzy. A w tym roku zniszczyły sporo w pszenżycie. Przed kilkoma dniami dodatkowo otworzyły pryzmę z kukurydzą, która jest w pobliżu budynków gospodarczych. Na razie odrzuciliśmy ok. tony kiszonki. Jak duże poczyniły straty, okaże się jesienią, gdy otworzy się pryzmę.

Dlaczego dopiero wówczas? - Bo z pryzmą jest jak z puszką z jedzeniem, jak się ją otworzy trzeba zużyć. - Do środka dostanie się powietrze i zawartość po jakimś czasie nie jest już zdatna do spożycia - tłumaczą rolnicy.

W ub. roku państwo Jasińscy zgłosili zaistniałą na polu szkodę do Błażeja Manelskiego, kierownik Ośrodka Hodowli Zwierzyny Leśnej.

- Powiedziano nam wówczas, że szkoda jest zbyt mała. Wyliczono ok. hektar zniszczeń - to ok. 80-90 ton zielonki. W przeliczeniu na złotówki to ok. 8 tys. złotych - mówi Ryszard Jasiński.

W tym roku straty mogą być dużo większe. Rolnicy chcieliby ogrodzić porządnie teren graniczący z lasem. Jasińscy ogrodzili dziesięć hektarów drutem kolczastym (koszt ok. 6 tys. złotych), założyli pastuch elektryczny, ale dziki i przez taką przeszkodę potrafiły przejść. Nie robią sobie też nic z czterech psów, które nocą biegają po terenie gospodarstwa. Bracia - Krzysztof i Ryszard pilnowali nocą zabezpieczonej i naruszonej już raz pryzmy. Nie sposób jednak, by robić to każdej nocy. Dzikami powinni zająć się leśnicy.

Szkoda była zgłoszona, ale nie tak, jak powinna

Nasi Czytelnicy przed kilkoma dniami zgłosili szkodę telefonicznie. - Pan Manelski zapewnił nas, że przyjedzie w niedzielę (29 maja - red.). Niestety do tej pory się nie pojawił - mówią Jasińscy.
Skontaktowaliśmy się z kierownikiem.

- Wszelkie informacje o wyrządzonych szkodach należy składać na piśmie - mówi Błażej Manelski, kierownik Ośrodka Hodowli Zwierzyny Leśnej

- Są na to określone terminy. Trzy dni po wykryciu szkody. Działam w oparciu o prawo łowieckie, w tym o rozporządzenie ministra środowiska.

Dlaczego nie przyjechał do rolników, choć obiecał się pojawić?

- Odbieramy mnóstwo telefonów. Jeśli nie dotarłem, to z pewnością miałem ważne sprawy do załatwienia w danej chwili. Zaproponowałem rolnikom, co mają zrobić. Należy ogrodzić teren pola. To nie jest kosztowne. A zgłoszenie o szkodzie powinni dostarczyć w wymaganym terminie. Przesłać pocztą - wówczas decydować będzie data stempla pocztowego lub dostarczyć osobiście. Jeśli zgłoszenie otrzymamy - jedziemy obejrzeć, oszacować straty i wówczas można się starać o odszkodowanie.

Rolnicy nie zamierzają tak zostawić sprawy. Już raz byli stratni, nie otrzymali odszkodowania.
Jasińscy zrobili zdjęcia

- Zgłosimy się z pewnością jesienią, gdy otworzymy kiszonkę i zobaczymy, jakie szkody wyrządziły dziki. Mamy udokumentowane ślady dzików przy pryźmie. Zobaczymy, co wówczas zrobią.

Do tematu wrócimy.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska