Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Superbabcia kontra Megajędza - komentuje Adam Willma

Adam Willma
Adam Willma
Przeciwstawienie obrazu Unii jako Superbabci obrazowi Unii jako Megajędzy nie wnosi do polskiej polityki niczego pożytecznego.
Przeciwstawienie obrazu Unii jako Superbabci obrazowi Unii jako Megajędzy nie wnosi do polskiej polityki niczego pożytecznego. Adam Jankowski
Gdyby ktoś zapytał mnie kto był największym przegranym ostatnich wyborów, odpowiedziałbym bez wahania, że: sprawa Unii Europejskiej.

W referendum, które towarzyszyło wyborom pytania sformułowano w taki sposób, że każdego socjologa (w tym wyżej podpisanego) musiały od nich rozboleć zęby. Nie zmienia to faktu, że jeden z zawartych w nim wątków miał charakter fundamentalny. Chodzi o pytanie czwarte, które dotyczyło kwot migracyjnych. Wątek niezwykle ważny, bo dotyczący granic polskiej autonomii. Zgadzając się na uczestnictwo w mechanizmie takiego podziału, wyrażamy zgodę na zmianę składu etnicznego kraju, o którym decydować będzie już nie Warszawa, ale Bruksela.

Żeby było jasne – nie występuję tu jako przeciwnik migracji. Wiele razy od lat pisałem w tym miejscu o absurdalnym braku polityki migracyjnej. Apelowałem o narzędzia, które wspomogą asymilację migrantów. Zamknięcie granic oznaczałoby katastrofę dla naszego systemu emerytalnego. To zupełnie nie ta kwestia.

Czym innym jest jednak przemyślana polityka migracyjna, a czym innym migracja o charakterze kryzysowym. I znowu – nie zakładam, że na takie poświęcenie (na przykład związane z przyjęciem 200 tys. Palestyńczyków) nie będzie w Polsce przyzwolenia. Twierdzę jedynie, że przekazanie decyzji w tak ważnej sprawie instytucji międzynarodowej, może przynieść konsekwencje, o których nikt w Polsce nie dyskutował.

Tematy związane z polityką wobec Unii Europejskiej w październikowych wyborach stanowiły margines marginesu. Jeśli w ogóle się pojawiały, to w karykaturalnej postaci. Ale przeciwstawienie obrazu Superbabci obrazowi Megajędzy nie wnosi do polskiej polityki niczego pożytecznego. Z drugiej jednak strony – gdzie i na jakim polu taka debata miałaby się toczyć? Dla statystycznego Polaka, Portugalczyka czy Włocha Unia to jedynie szpikulec drapacza chmur widziany z oddali. Za wyjątkiem okresu wyborczego europarlamentarzyści są nieobecni w przestrzeni publicznej, a kolejne dyrektywy spadają z nieba jak meteoryty.

Problem w tym, że w ostatnich miesiącach można mówić wręcz o deszczu meteorów. Przy czym nie słyszałem, aby o którymkolwiek z nich rozmawiało się pod wiatami przystanków, w sklepach i w kawiarniach. Tymczasem już niebawem boleśnie zderzymy się z konsekwencjami podpisanych w 2020 uzgodnień Fit for 55. Każdy z nas realnie poczuje je w kieszeniach, każdy będzie musiał wprowadzić poważne korekty do dotychczasowego stylu życia. Jeśli nadal komunikacja pomiędzy Brukselą a Przysierskiem, Mełnem i Czerskimi Rumunkami odbywać się będzie w jedną stronę, źle to wróży przyszłości Unii. Może więc następnym razem przeprosić się z referendum i potraktować je jako przydatne narzędzie debaty?

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska