Brak opadów deszczu, a dodatkowo palące słońce, sprawiło, że doszło do zahamowania rozwoju grzybni borowików, kozaków, kurek czy maślaków. Dlatego inowrocławianie nie udają się do kujawskich lasów. Jadalnych grzybów nie uświadczy się również na targowisku przy ul. Przypadek. Nie chce się wierzyć, ale w ub. tygodniu kilka grzybów zebrali Szymon i Julia Kościelniakowie, mieszkańcy osiedla Rąbin. - Moje dzieci, wracając z basenu przy ulicy Wierzbińskiego, przyniosły dorodne dwa maślaki, na które natrafiły w trawie, rosnące w pobliżu pływalni "Delfin" - informuje pani Anna, mama swych pociech. Ale tego skromnego zbioru nie można wcale porównywać z ubiegłorocznym wysypem grzybów. Np. nasz wieloletni czytelnik Kazimierz Kubski podczas pobytu w Borach Tucholskich zebrał jednego dnia ponad 100 borowików.
Zdaniem Stanisława Słomińskiego, byłego nadleśniczego Nadleśnictwa Gniewkowo, chyba nikt spośród osób, udających się na wyprawę do lasu, nie wracał w zeszłym roku z pustym koszem czy wiaderkiem. - Ten niezwykły urodzaj grzybów zapewniła nam wyjątkowo deszczowa, ale jednocześnie ciepła pogoda - podkreślił leśnik.
Niestety, w tym roku na wysyp grzybów w naszych lasach nie ma co liczyć. - Patrząc na obecną ilość opadów deszczu nie spodziewamy się tłumów usatysfakcjonowanych grzybiarzy, jak w 2017 roku. Może pozostaną im jeszcze zapasy suszonych, zeszłorocznych grzybów - stwierdził Wojciech Wojtasiński, specjalista służby leśnej w Nadleśnictwie Miradz.
Piraci drogowi w regionie. Niemal doprowadzili do tragedii! [wideo - program Stop Agresji Drogowej 4]