Komisja badająca postępowanie członków załogi karetki - która z nietrzeźwym chirurgiem, Markiem L. jechała ratować pacjentkę - zakończyła już swoje działania?
Tak. Uznała, że zabrakło czujności wśród pozostałych członków zespołu ratowniczego.
Jakie konsekwencje zostały wyciągnięte wobec ratowników?
Kary finansowe. Ponadto otrzymali nagany i przeprowadziliśmy z nimi rozmowy dyscyplinujące.
Czytaj: Pijany lekarz w Wąbrzeźnie. Ratownicy medyczni dostali po kieszeniach
Emocje trochę opadły. Jak pan, jako szef szpitala ocenia tę sytuację z perspektywy czasu?
Lekarz wcześniej był poddawany wyrywkowym kontrolom na zawartość alkoholu. Wynik zawsze wskazywał 0:0. Być może to uśpiło czujność załogi karetki. Mimo tego, chcę powiedzieć, że jako prezes Nowego Szpitala ponoszę pełną odpowiedzialność za to zdarzenie. Chcę też wyraźnie podkreślić, że takie zachowania jak doktora L. nie były i nie
są u nas tolerowane. Jednocześnie chciałbym jeszcze raz przeprosić najbliższych pacjentki za to zdarzenie.
Z jednej strony zaznacza pan, że nie ma przyzwolenia na takie sytuacje, a z drugiej ponownie przyjął pan do pracy lekarza Michała R., który kilka miesięcy wcześniej został przyłapany na pełnieniu dyżuru pod wpływem alkoholu. Jaka w tym konsekwencja?
Co innego, gdy jest to jednorazowy incydent, co potwierdziło wielomiesięczne przyglądanie się pracy lekarza, a co innego gdy jest to choroba alkoholowa, z którą zmaga się Marek L.
Na karetkach Naszego Szpitala w Wąbrzeźnie widnieje hasło: "Bezpieczeństwo i zaufanie". Ostatnie wydarzenia mocno zachwiały zaufaniem pacjentów. Jak zamierzacie je odzyskać ?
- Ciężką i uczciwą pracą. Będziemy się starali, by pacjenci nadal korzystali z naszej opieki.
Czytaj e-wydanie »