Na szczęście z powodu braku specjalistycznego pojazdu nie cierpią pacjenci. - Mamy samochód zastępczy - zapewnia Edyta Broniewska, dyrektorka Nowego Szpitala w Wąbrzeźnie.
Liczymy na odszkodowanie
Rozbite auto było ubezpieczone, więc szefostwo lecznicy nie obawia się o wypłatę odszkodowania.
- Czekamy na opinię rzeczoznawcy, a następnie na pieniądze - dodaje Edyta Broniewska. - Na pierwszy rzut oka widać, że ta karetka nie nadaje się do użytku, dlatego najprawdopodobniej będziemy musieli kupić nową.
Do tego czasu - a to może potrwać nawet kilka miesięcy - pacjentów będzie przewoził samochód zastępczy.
Ranni nadal nie pracują
Do wypadku karetki doszło pod Chełmnem, 8 lipca, o czym informowaliśmy w "Pomorskiej". Oprócz kierowcy, pojazdem jechali ratownik medyczny i pacjent.
- Najpoważniejszych obrażeń doznał ratownik medyczny. Ma uszkodzone kręgi szyjne i trafił do grudziądzkiego szpitala, w którym przebywał kilka dni - wyjaśnia Edyta Broniewska. - Obecnie nadal jest na zwolnieniu lekarskim.
Również pacjent wieziony feralną karetką został przewieziony do lecznicy w Grudziądzu. - Jego pobyt na oddziale nie był jednak związany z wypadkiem - dodaje dyrektorka wąbrzeskiego szpitala.
Kierowca po kraksie został przebadany i wypisany do domu. Jest na urlopie.
Jak zapewnia dyrektorka, to że kierowca karetki i ratownik medyczny są nieobecni nie dezorganizuje pracy pogotowia. - Pacjenci mogą być spokojni - twierdzi Edyta Broniewska.
Policjanci sprawdzają
Przyczyny kraksy nadal badają funkcjonariusze. - Zajmujemy się sprawą, przesłuchujemy świadków - mówi Agnieszka Sobieralska, rzeczniczka prasowa policji w Chełmnie.
Czytaj e-wydanie »