Duży format trouń

Toruńska firma zatrudniała niezgodnie z prawem - stwierdziła inspekcja pracy. Właściciel zaprzecza. Takich przypadków w regionie jest więcej.

Zakład Ubezpieczeń Społecznych podał informację na temat tego, iż po raz pierwszy od lat zmniejszyła się liczba obywateli Ukrainy ubezpieczonych w ZUS. Według ostatnich danych ubezpieczyciela, na przełomie roku liczba pracowników z ukraińskim paszportem, za których odprowadzano składki do ZUS zmalała o ponad 20 tysięcy.

80 proc. Ukraińców przyjeżdżających do Polski jako najważniejszą motywację wskazuje zmianę kraju zamieszkania. Ten aspekt wyprzedza nawet pobudki typowo finansowe czy polityczne, związane z brakiem pracy na Ukrainie czy niestabilną sytuacją w kraju.

Na pieniądze z ręki do ręki decydują się głównie osoby zadłużone, np. alimenciarze. Jednak są w regionie również firmy, które robią fuchy bez faktur, bo tak jest dla wszystkich taniej.

Niektórzy mieszkańcy regionu godzą się na pensje oficjalne i nieoficjalne. W umowie mają 2100 zł brutto, czyli minimalnie, a do rączki dostają dodatkowo 500 zł. Szara strefa to zysk dla szefa i pracownika, ale też ryzyko!

Z raportu „Moralność finansowa Polaków” wyłania się taki obraz: zarabiamy w szarej strefie, aby uniknąć zajęcia pensji. Ale ci, którzy ścigają za długi , też nie są święci, bo np. choć nie powinni, budzą nas bladym świtem telefonami.

Dlaczego ciągle dla wielu osób praca na czarno, w szarej strefie, może być opłacalna? Powodów i przyczyn jest wiele.

Nowe przepisy dotyczące zatrudniania cudzoziemców obowiązują od 1 stycznia 2018 roku. Urzędy pracy okazały się jednak nieprzygotowane do wdrożenia nowych zasad. Główne trudności wynikają m.in. z wydłużenia procedury weryfikacji oświadczeń, zwiększonej liczby załączników do wniosku i wymogu obecności cudzoziemca w Polsce do zarejestrowania dokumentu.

Według badania przeprowadzonego na panelu Ariadna na zlecenie portalu ciekaweliczby.pl co piąty Polak był zatrudniony na czarno a niemal połowa (44 proc.) uważa, że „nie ma sensu pracować uczciwie”.

W co drugiej firmie budowlanej inspektorzy odkryli naruszenia prawa w zakresie legalności zatrudnienia. W handlu i gastronomii też było źle. Rośnie liczba zatrudnionych na czarno.

Rząd chce, aby wszystkie płace musiały być obowiązkowo przelewane na konta bankowe. Takie rozwiązanie ma sprzyjać likwidacji pracy na czarno.

Dla niektórych regionów w kraju, stawka wynosząca 13 zł za godzinę jest za wysoka, dlatego starają się ją obchodzić. Jednak firmy stosujące nieuczciwe praktyki mogą się spodziewać kontroli zarówno z Inspekcji Pracy, jak również Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. W tej sytuacji najlepszym rozwiązaniem byłoby zregionalizowanie stawek.

W Polsce ponad milion osób nie ma pracy. Tylko formalnie, bo w rzeczywistości wielu z nich pracuje na czarno.

- Wzrost minimalnego wynagrodzenia w 2017 roku do 2 tys. zł, czyli do 47 proc. przeciętnej płacy w gospodarce narodowej oznacza, że w mikroprzedsiębiorstwach może ono stanowić nawet ponad 70 proc. średniej płacy. W konsekwencji mikrofirmy będą uciekać z zatrudnieniem do szarej strefy - uważa dr Małgorzata Starczewska-Krzysztoszek, główna ekonomistka Konfederacji Lewiatan.

Osoby pracujące nielegalnie po pierwsze łamią przepisy, a do tego psują rynek i zawyżają statystyki bezrobocia. Ponadto narażają się na to, że w przyszłości nie będą miały prawa do choćby minimalnej emerytury. W jaki sposób zwalczać szarą strefę na rynku pracy?

Pracujący "na czarno" i ich pracodawcy boją się tylko wtedy, gdy inspektorzy wpadają na kontrolę. Po ich wizycie wszystko wraca do "normy".

Nie tylko korepetytorzy, fizjoterapeuci, nianie, malarze, krawcy, fryzjerzy i klauni zostali "przetestowani". Jak odpowiadali? Zdziwisz się!

Nie tylko korepetytorzy, fizjoterapeuci, nianie, malarze, krawcy, fryzjerzy i klauni zostali "przetestowani". Jak odpowiadali? Zdziwisz się! Portal rynekpracy.pl zbadał, w jakich zawodach ludzie najczęściej pracują bez jakiejkolwiek umowy. Badanie przeprowadził wśród osób udzielających korepetycji, fizjoterapeutów, opiekunek, malarzy, krawców, fryzjerów, klaunów, muzyków z zespołów weselnych, mechaników samochodowych, hydraulików, fotografów, serwisantów komputerowych oraz wśród osób wykonujących prace domowe.

Co 10. pracownik dostaje część wypłaty bez umowy - "pod stołem".

Niektórych aut, jakimi podjeżdżają bezrobotni pod pośredniak, nie powstydziliby się prezesi firm.

Wielu mieszkańców regionu zarabia więcej niż oficjalnie mają na piśmie. Dlaczego płacą im pod stołem?

Razem można więc zarobić na stacji paliw 2,6 tys. zł na rękę.