https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tak karmili nas na szkolnych stołówkach. Herbata była nalewana chochelką z wiadra

Agata Wodzień-Nowak
Kolonie dla dzieci wiejskich w Warszawie 1972 rok
Kolonie dla dzieci wiejskich w Warszawie 1972 rok Narodowe Archiwum Cyfrowe
Łycha ziemniaków, kaszy lub ryżu i kotlet mielony. Albo ryż z masłem i cukrem, czasem cynamonem. Na dużej przerwie woźna przynosiła wiadro z herbatą, a dyżurny nalewał do kubków swoich klasowych koleżanek i kolegów. Po obiad ustawiały się zazwyczaj długie kolejki, był wydawany w okienku. Tak karmili nas i poili na szkolnych stołówkach od lat 70. do 90. XX wieku.

Dzwonek oznajmiający przerwę obiadową powodował nadzwyczaj wzmożony ruch na szkolnych korytarzach. Uczniowie pędzili na stołówkę, by szybko zająć miejsce przy stole plecakiem i ustawić się w kolejce do okienka po talerz. Takie zainteresowanie budził kotlet schabowy, po pierogi aż takiego pośpiechu nie było.

Na pierwszej dużej przerwie w młodszych klasach podstawówki jeszcze w latach 90. w klasie pojawiało się wiadro herbaty, a uczniowie wyciągali z plecaków kubki i ustawiali się w kolejce do dyżurnego, który napełniał naczynia. Potem wiadro zastąpiły dzbanki i termosy.

Obiady na szkolnych stołówkach sprzed lat

W latach 70. na obiad uczniom podawano między innymi kotlety mielone i wątróbkę z ziemniakami i kiszoną kapustą, dzieli się wspomnieniem uczeń z tamtych lat. Były dni bezmięsne, wtedy makaron z białym twarogowym, pokruszonym serem.

Takie specjały powtarzały się i w późniejszych latach, nawet na początku nowego milenium. - Makaron z twarogiem był zawsze w poniedziałek, wszyscy uwielbiali, a ja nie znosiłam - wspomina jedna z internautek, która podstawówkę kończyła w 2006 roku.

- A w czwartki był luksus - schabowy. Pamiętam, że miałam wtedy cztery godziny polskiego z rzędu i jakoś chyba po ostatniej, jak jeszcze nie zadzwonił dzwonek, to się pakowałam, tłumacząc nauczycielowi, że przecież muszę zająć najlepsze miejsce, bo dziś schabowy - dodaje.

Kolonie dla dzieci wiejskich w Warszawie 1972 rok
Kolonie dla dzieci wiejskich w Warszawie 1972 rok Narodowe Archiwum Cyfrowe

W latach 90. w roli kotleta występowała niekiedy mortadela smażona na jego wzór, a w poniedziałek obowiązkowo szkolna kucharka serwowała racuchy. Królową szkolnych stołówek była też zupa owocowa, nie wszystkie dzieci były jej fanami.

Niektóre dania wspominamy z rozrzewnieniem i dziś chętnie sami robimy na obiad, chociażby przywołany już makaron z twarogiem, inne potrawy do dziś budzą niechęć. - Czasami były takie okropne, grube serdele, mielone albo pierogi ruskie - brzmi jedno ze wspomnień.

Nie każdy miał tyle szczęścia i stołówkę w szkole. W latach 90. część placówek ze względu na koszty rezygnowała z prowadzenia kuchni. Inne nie miały jej nigdy. W XXI wieku upowszechniały się cateringi dowożone do szkół.

Chcesz podzielić się swoim wspomnieniem ze szkolnej stołówki? Opisz je w komentarzu.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Edukacja

Komentarze 1

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

G
Gość
Na szczęście te okropne czasy minęły, stołówek już nie ma, jak ktoś chce herbaty, to może sobie kupić parzoną z liptonowego szczura zmiatanego z kątów magazynu w Indiach, a do jedzenia zdrowe hotdogi i zapiekanki.
Polecane oferty
* Najniższa cena z ostatnich 30 dniMateriały promocyjne partnera
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska