https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Targowisko bez przyszłości?

Tekst i fot. Karolina Rokitnicka
Zlikwidować, wydzierżawić czy zmodernizować? Jaki los czeka targowisko zwierzęce w Golubiu-Dobrzyniu?

Rolnicy, którzy sprzedają zwierzęta na targowisku przy ulicy Sokołowskiej w Golubiu-Dobrzyniu narzekają na warunki tam panujące.

- Handel rozpoczyna się przed siódmą. Zimą jest jeszcze ciemno. Nie widać czym ludzie płacą. Skoro miasto bierze opłaty za wystawianie zwierząt, to niech wykona niezbędne prace. Oświetlenie jest konieczne - mówił Czytelnik, który zadzwonił do naszej redakcji.

Okazuje się jednak, że gdyby o oświetlenie tylko chodziło miasto wykonałoby je od ręki. Tymczasem Powiatowy Lekarz Weterynarii w Golubiu-Dobrzyniu Jan Średziński widzi też inne uchybienia. By je usunąć potrzeba setek tysięcy złotych. Trudno na razie mówić, ile dokładnie by kosztowało usunięcie uchybień. Trwa szacowanie kosztów.

Po wejściu Polski do Unii Europejskiej zaczęły obowiązywać nowe normy. Na ich podstawie Średziński w listopadzie 2007 roku nakazał miastu zaopatrzyć targowisko w urządzenia umożliwiające lekarzowi badanie, sprzęt do załadunku i wyładunku zwierząt. Ponadto musi być prowadzony nadzór nad zwierzętami, po każdym targu teren powinien być posprzątany i zdezynfekowany. Konieczne jest też prowadzenie rejestru zwierząt gromadzonych na targu oraz zeszytu dezynfekcji. Teren targowiska ma też być sukcesywnie utwardzany. Pracownicy targowiska powinni przejść odpowiednie szkolenie.

- To jeszcze są wymogi do sprostania - mówi kierownik wydziału infestycyjno-gospodarczego Urzędu Miasta w Golubiu-Dobrzyniu Jerzy Ostrowski. - W kolejnych punktach decyzji czytamy, że nakazuje się wydzielenie pomieszczeń lub wiat dla poszczególnych gatunków zwierząt, oddzielne pomieszczenie do zwierząt chorych, magazyn środków dezynfekcyjnych oraz rozprowadzenie wody zdatnej do picia oraz zapewnienie odprowadzenia ścieków.

Wykonanie prac lekarz weterynarii dzieli na cztery terminy. Ostatnie inwestycje powinny zakończyć się do 20 listopada 2009. Otwarte pozostaje pytanie: czy inwestować warto?

Targowisko jest czynne raz w tygodniu. Handluje tu od kilku do kilkudziesięciu rolników.

- Są dni, że jest pięć osób, są dni, że brakuje miejsca - mówi inkasent z targowiska.

Rolnicy jednak boją się zamknięcia obiektu, bo w okolicy zwierzęcych targowisk nie ma. W Rypinie tzw. "świński rynek" nie działa od lat. Zamknął go Sanepid.

- Do Golubia nie opłaca nam się jeździć, a co dopiero do Brodnicy czy Lipna. Patrząc z tej strony rynek w Golubiu powinien być. Z drugiej jednak strony rozumiem, że władze nie chcą w targowiska zwierzęce inwestować, bo to żaden interes. Wydaję mi się, że sprawa sama się rozwiąże i targowisko umrze śmiercią naturalną. Jak będą takie ceny skupu żywca to rolnicy przestaną hodować i im targ niepotrzebny będzie - mówi rolnik z Czystochlebia (powiat wąbrzeski).

Władze rozważają trzy koncepcje. Pierwsza - najprostsza zakłada zamknięcie targowiska ze względu na niespełnione normy weterynaryjne. Druga - zainwestowanie w obiekt i dostosowanie go do obowiązujących standardów. Problem w tym, że w budżecie nie zabezpieczono pieniędzy na ten cel. A z pracami trzeba ruszyć już. Do końca kwietnia b.r. jest czas na zakup urządzeń do załadunku i badań oraz wydzielenie pomieszczenia do środków dezynfekujących. Trzecia - najbardziej realna wizja zakłada wydzierżawienie targowiska w obecnym stanie. Czy znajdzie się chętny? Czas pokaże.

O decyzjach w tej sprawie będziemy informować na bieżąco.


Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska