Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Temat strajku w MZK na sesji RM Bydgoszczy. "Jest pan najgorszym prezydentem, jeśli chodzi o komunikację"

Jarosław Więcławski
Jarosław Więcławski
Pracownicy utrzymują, że nie odpuszczą, dopóki nie zostanie podpisane porozumienie gwarantujące im 1000 zł podwyżki brutto.
Pracownicy utrzymują, że nie odpuszczą, dopóki nie zostanie podpisane porozumienie gwarantujące im 1000 zł podwyżki brutto. Dariusz Bloch
W środę na sesji Rady Miasta Bydgoszczy jednym z tematów było omówienie sytuacji w transporcie publicznym w mieście. Wniosek w tej sprawie złożył Andrzej Arndt, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Komunikacji Miejskiej. Doszło do wymiany zdań między nim, a prezydentem Rafałem Bruskim. - Jest pan najgorszym prezydentem, jeśli chodzi o komunikację - mówił Andrzej Arndt. - W zrzucaniu odpowiedzialności jesteście świetni. Dziś nieformalnie rządzicie spółką. Decydujecie o tym, czy ona upadnie, czy będzie dalej funkcjonować - odpowiedział prezydent Bruski

Zobacz wideo: Smaki Kujaw i Pomorza - Sezon 4 odcinek 22

od 16 lat

Przed godziną 9 pod ratuszem zebrało się około 50 pracowników MZK. Sesja rozpoczęła się od zarządzenia 15-minutowej przerwy.

Przewodnicząca RM Monika Matowska zaproponowała, aby wystąpienie przewodniczącego Arndta znalazło się w punkcie porządku obrad po informacji prezydenta o sytuacji finansowej miasta. – Takiej sytuacji w historii Bydgoszczy nie pamiętam. Oddajmy w pierwszej kolejności głos przedstawicielom pracowników - stwierdził radny Jarosław Wenderlich. Apel poparł prezydent Rafał Bruski. Dodatkowo radni Prawa i Sprawiedliwości zaproponowali powołanie komisji doraźnej w sprawie transportu publicznego w Bydgoszczy.

Wystąpienie przewodniczącego związków zawodowych rozpoczęło się od przeprosin skierowanych do mieszkańców. Andrzej Arndt uważa, że powinien się do nich przyłączyć także prezydent miasta – Jesteśmy gotowi w każdej chwili do wyjazdu na linię. Czekamy tylko na spotkanie. Czy musiało dojść do tego protestu? Nie – powiedział przewodniczący.

Następnie w liczbach przedstawiono straty, jakie ponosiło MZK w poprzednich latach. – Mówi pan, że trzeba rozmawiać. W grudniu kierowaliśmy pismo do zarządu. Dzisiaj zamiast rozmawiać z nami, bierze pan nas na wytrwałość. Straszy pan nas prokuratorem. Nie musi pan szukać nieznanych sprawców. Wiemy, kto jest sprawcą tego, że komunikacja nie jeździ – to jesteśmy my - skierował swoje słowa do prezydenta Rafała Bruskiego.

Załoga jest coraz bardziej zdeterminowana, zwłaszcza po informacji, że prywatny przewoźnik szuka kierowców, którym zapłaci 60 zł za godzinę. Dodatkowo pracownicy dowiadują się, że są poszukiwani motorniczy, wśród tych, którzy w poprzednich latach z różnych powodów odchodzili z pracy.

– Nadal wierzę, że w interesie całego społeczeństwa podejmie pan z nami rozmowy, żebyśmy jak najszybciej wyjechali na linię. Jesteśmy zdeterminowani, nie odpuścimy, choćbyśmy mieli wychodzić na kolanach i żebrać - powiedział Andrzej Arndt. –Wyrównajcie nam koszty do pieniędzy, które nam dajecie. Więcej nie chcemy - dodał. Wystąpienie zakończył stwierdzeniem, że długo jest przewodniczącym związków, ale "co do komunikacji miejskiej, jest pan najgorszym prezydentem, jakiego spotkaliśmy".

Rafał Bruski: "Jesteście nieformalnym właścicielem"

Prezydent Rafał Bruski odpowiedź rozpoczął od tego, że w ostatnich dniach skupiał się razem ze współpracownikami na tym, aby jak najwięcej osób mogło korzystać z komunikacji publicznej, by załagodzić skutki nielegalnego strajku. – Mam zapewnić, żeby tramwaje i autobusy jeździły. W tym kierunku skupiają się nasze działania. Sytuacja jest ekstraordynaryjna, ale krok po kroku uzupełniamy tabor, który miał prywatny przewoźnik. Chcę mu podziękować, że rzucił wszystko, co ma, a nawet więcej - powiedział Rafał Bruski.

Włodarz miasta stwierdził, że oficjalne pismo z postulatami dotarło do zarządu spółki dopiero dziś rano. Zaprzeczał temu po wystąpieniu przewodniczący Arndt. Dokument z podpisanymi postulatami protestujący przynieśli też na piątkowe spotkanie w ratuszu. Prezydent uważa, że pracownicy spółki złamali prawo, bo nie weszli w procedurę sporu zbiorowego. Zapewnił też, że miasto zrealizowało wszystkie zapisy ostatniego porozumienia z załogą.

– Mam wrażenie, że ci którzy się pod tym podpisali (pod porozumieniem), chcieliby zapomnieć, że ono istniało i opierało się na dobrych, uczciwych relacjach na przyszłość. - mówił Rafał Bruski. – Na spotkaniu piątkowym usłyszałem "miasto zabrało nam 10 mln zł", co jest oczywistą nieprawdą. Państwa oczekiwania sprowadzają się ekonomicznie do jednej reguły: Miasto, mieszkańcy, pokrywają w 100 proc. każdą stratę spółki MZK bez względu na jej wysokość - uzupełnił.

Jak mówił prezydent, miasto jest właścicielem spółki MZK, ale jednocześnie jest kupującym usługę. Jeśli inny przewoźnik oferuje ją taniej, to w interesie mieszkańców jest wybór takiej oferty. – Reprezentując mieszkańców, muszę działać gospodarnie, tak zapisano w ustawie o finansach publicznych. Wydatki ze środków publicznych powinny być celowe i oszczędne, z zachowaniem zasady uzyskania najlepszego efektu. Naszym nakładem są wydatki na wozokilometr - stwierdził prezydent Bydgoszczy.

Rafał Bruski dodał, że jako właściciel miasto rezygnuje z dywidend. – Jeśli właściciel rezygnuje z dywidend, to ci, którzy pracują w firmie powinni poczuć się jak właściciel. Tylko od państwa zależy czy firma będzie dobrze czy źle działać. Jesteście nieformalnym właścicielem – mówił. – W zrzucaniu odpowiedzialności jesteście świetni. Dziś nieformalnie rządzicie spółką. Decydujecie o tym, czy ona upadnie, czy będzie dalej funkcjonować - zakończył, odpowiadając na krytykę zgromadzonych na sesji kierowców.

Prezydent Rafał Bruski w trakcie dyskusji radnych rozmawiał z szefem MZK, od którego przekazał nowe informacje.
- Strajkuje już nie cała załoga. Pracownicy zaplecza złożyli oświadczenie, że są w pracy - mówił prezydent, który stwierdził, że wynika z tego, że protestują już tylko kierowcy i motorniczy. - Apeluję, wróćcie na stanowiska pracy, wróćcie służyć mieszkańcom - zaapelował do obecnych na sali.

Po kilku minutach prezydent stwierdził, że dotarły do niego informacje, że kilkunastu motorniczych chciało rano wyjechać na trasy, ale nie pozwolili im pozostali pracownicy. Jak dodał, nie ma pewności, czy to prawda i to sprawdzi.

Z sali odpowiedział mu przewodniczący Arndt - "To kłamstwo". Podobne zdanie tłumnie wygłosili obecni na sali strajkujący.

Jak podwyżka płac przełożyłaby się na bilety?

Prezydent poprosił prezesa MZK, aby wyliczył, czym zakończy się podwyżka o 1000 zł. Do końca roku spółka miałaby z tego tytułu straty 9 mln zł, a w całym 2023 roku dodatkowe 15 mln zł. Gdyby konieczność pokrycia tych kosztów, zrzucić na bilety, jednorazowy kosztowałby 4,80 zł, a miesięczny 135 zł.

Rafał Bruski powołał się też na przepisy Kodeksu Spółek Handlowych, na mocy których w przypadku dalszego strajku zarząd spółki będzie zobligowany (w związku z niewypłacalnością) do złożenia wniosku o upadłość. Gdy zarząd tego nie uczyni, za zobowiązania spółki członkowie Zarządu odpowiadać będą własnym osobistym majątkiem. Stwierdził też, że trudno rozmawiać skoro strona związkowo-pracownicza jest niewiarygodna, nieprzewidywalna, stosuje metody siłowe (nielegalny strajk), nawołuje do publicznych manifestacji i łamie zawarte umowy oraz zobowiązania.

– Zachęcam pracowników do bezzwłocznego podjęcia pracy, przestrzegania przepisów prawa, wypełnienia porozumienia ugodowego z dnia 06.09.2021 r. i poczucia się odpowiedzialnym za sytuację spółki - zachęcał Rafał Bruski.

Strajk w MZK

Od piątku (24 czerwca) trwa bunt załogi MZK. Kierowcy i motorniczy stawiają się w zajezdni, ale nie wyjeżdżają na ulice miasta. Od soboty wprowadzono awaryjną komunikację zastępczą, za której obsługę odpowiada firma Irex Trans. Rozmowy pracowników z ratuszem nie przyniosły rezultatu. Uzyskano zgodę tylko w zakresie jednego postulatu strajkujących – dymisji prezesa MZK Andrzeja Wadyńskiego.

Protestujący zapowiedzieli, że jeśli do niedzieli nie dojdzie do porozumienia, zorganizują pod ratuszem zgromadzenie publiczne. Na razie negocjacje stoją w martwym punkcie. Miasto uznało strajk za nielegalny i próbuje znaleźć nowych przewoźników. Pracownicy utrzymują, że nie odpuszczą, dopóki nie zostanie podpisane porozumienie gwarantujące im 1000 zł podwyżki brutto.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo

Materiał oryginalny: Temat strajku w MZK na sesji RM Bydgoszczy. "Jest pan najgorszym prezydentem, jeśli chodzi o komunikację" - Express Bydgoski

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska