To rada dr Michała Paszoty z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Świeciu. Specjalista nawiązuje do wypadku w Mątwach koło Nowego. Przypomnijmy: w ten wtorek byk, zaplątany w łańcuch na łące, zaatakował 59-letniego mężczyznę, który chciał mu pomóc. Obrażenia były tak rozległe, że poszkodowany zmarł.
Upaluj solidnie na łące
Temperament byków jest powszechnie znany, niekiedy wykorzystywany. Zwłaszcza w Hiszpanii, gdzie rekordy popularności bije corrida i coroczne gonitwy byków w Pampelunie.
W obu wypadkach, ofiary w ludziach są wkalkulowane.
To najlepszy dowód, że z bykami trzeba się obchodzić ostrożnie. W polskich warunkach również. - Gdy zostawia się byka na łące, trzeba pamiętać o solidnym upalowaniu - przypomina Krzysztof Joppek, powiatowy lekarz weterynarii w Świeciu. Byki biorą na rogi, tratują kopytami, przygniatają i gonią ludzi. - W mojej wsi pewien gospodarz miał szalonego byka, który lubił pogonić człowieka. Nazywał się Murzyn. Wszyscy się go bali i omijali wielkim łukiem - wspomina Magdalena Sobieska z Wierzchowni koło Brodnicy. - Sąsiad uczepiał mu do koła w nosie potężnego drąga. Murzyn wlókł go za sobą, gdy był prowadzony do jeziora, gdzie rolnik poił bydło. Chodziło o to, żeby drąg go spowalniał. Murzyn akceptował tylko swojego właściciela. Gdy on zmarł, trzeba było odstawić byka do rzeźni. Nikt z rodziny nie podjął się jego hodowli.
Doświadczenia z agresywnymi bykami ma wielu rolników. Szczególnie teraz, gdy nie obowiązują już ograniczenia w ich hodowli. W latach 60. i 70. byki w polskich gospodarstwach były mniej powszechne przez nakaz ich kastracji. - Teraz go zniesiono, dlatego wielu gospodarzy - z przyczyn ekonomicznych - trzyma dorodne, niekastrowane okazy, które szybko przyrastają, dzięki czemu w dwa lata osiągają nawet 800 kilogramów wagi - dodaje Michał Paszota. - Już sama masa budzi respekt. I słusznie.
Najbezpieczniej za nos
Wraz ze zmianami ustrojowymi, kształtowały się też zasady bezpieczeństwa przy obsłudze zwierząt gospodarczych. - Dawniej był obowiązek zakładania na nos metalowych kółek, niezastąpionych w utrzymaniu byka na wodzy. Za rogi czy szyję nie da się tego zrobić równie skutecznie - podpowiada specjalista.
Dziś dotyczy to tylko buhajów, które mają więcej niż rok. Młodsze muszą być prowadzane w asyście dwóch dorosłych osób. Jednak specjaliści radzą, by egzemplarze bardziej temperamentne okiełznać kółkami, a przynajmniej stosować tzw. kleszcze nosowe, będące odpowiednikiem metalowych kolczyków w nosie.