Gdyby udało się ją wybudować, to można by skanalizować ruch znad morza i w drugą stronę. Ale problem jest jeden - to będzie kosztowało, nawet 120 mln zł. Były już wstępne rozmowy z dyrekcją Zarządu Dróg Wojewódzkich w Gdańsku, było też przedstawienie alternatywy.
Bo jeśli projekt budowy obwodnicy zachodniej upadnie, to w zanadrzu samorządowcy mają obejście po miejskich gruntach - wlot byłby na ul. Leśnej, przez Bytowską, do ul. Człuchowskiej, a następnie do 14 Lutego i na obwodnicę.
Ten wariant ma zaletę, że nie wiąże się z horrendalnym wydatkiem, bo oblicza się, że może kosztować - wraz z budową kolejnych rond - od 15 do 20 mln zł. Ale to koszt bez budowy węzła i oświetlenia.
Na razie będzie forowany projekt regularnej obwodnicy, ale jeśli nie uda się zdobyć na niego pieniędzy, to wejdzie w życie plan awaryjny za mniejsze pieniądze. Ma być zgłoszony do Miejskiego Obszaru Funkcjonalnego jako rekomendowany.
Prace projektowe mogłyby się rozpocząć w przyszłym roku, ale realizację trzeba by planować nawet do roku 2020. I finansowanie w tym przypadku byłoby takie, że 85 proc. pochodziłoby z MOF, a po 7,5 proc. złożyliby się marszałek i miasto.
Przy okazji ostatnich rozmów z dyrekcją ZDW była też okazja do zgłoszenia modyfikacji do projektu modernizacji traktu Chojnice - Pawłowo. Chodzi o to, by z ul. Tucholskiej możliwy był skręt w lewo w ul. Towarową. To znacznie ułatwiłoby komunikację w mieście, a jeśli na dodatek miastu i powiatowi udałoby się wyremontować Towarową, to efekt byłby jeszcze lepszy.
Ten trakt został już zgłoszony do narodowego programu przebudowy dróg lokalnych, czyli popularnych schetynówek.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje