Afrykański pomór świń pojawił się pod koniec czerwca w gospodarstwie na terenie województwa warmińsko-mazurskiego. Ogniska tej choroby docierają do wielkich ferm, a to rodzi potężne skutki ekonomiczne.
Na terenie Kujawsko-Pomorskiego powiatowi lekarze weterynarii skontrolowali do tej pory 270 gospodarstw. Do sprawdzenia jest 12 tysięcy. Czy nie można szybciej? Otóż nie. Jak wskazuje Jerzy Dymek, nie ma chętnych do pracy w inspekcjach.
Lista grzechów jest długa - wyniki kontroli
- Nie jest najlepiej - stwierdza wojewódzki lekarz weterynarii po zestawieniu wyników dotychczas przeprowadzonych kontroli. - Są sytuacje naprawdę złe. Mieliśmy 3 przypadki w ogóle nie zarejestrowanej działalności, czyli nielegalnej. Brak zgłoszeń padłych zwierząt i rejestracji w ARiMR, a to nic nie kosztuje - wymienia i tłumaczy Dymek.
- Jeszcze gorzej jest z bioasekuracją - ubolewa i mówi o braku mat dezynfekcyjnych w 60 na 270 skontrolowanych gospodarstw. 40 z nich nie miało miski z wodą i mydłem, która może zastąpić zlew, jeśli nie ma go w pobliżu. Poza tym rolnicy nie zmieniają obuwia.
Dymek: Najważniejsza jest solidarność między rolnikami
W kraju utrzymuje się poważne zagrożenie wirusem ASF. Służby weterynaryjne potwierdzają kolejne przypadki i ogniska afrykańskiego pomoru świń. To oraz ryzyko rozprzestrzeniania się wirusa ASF wzdłuż głównych szlaków komunikacyjnych, było powodem zwołania przez wojewodę kujawsko-pomorskiego kolejnej narady Zespołu Zadaniowego.
Omówiono aktualną sytuację epizootyczną. Co zamierzają robić służby w naszym regionie, żeby nie zapobiegać rozprzestrzenianiu się wirusa.
Planowana jest akcja odstrzału dzików wzdłuż głównych szlaków komunikacyjnych ze Wschodu na Zachód. - To droga nr 62 od Płocka, przez Włocławek, Radziejów, Mogilno, do Poznania i nasza dziesiątka.
Do skontrolowania jest 12 tysięcy gospodarstw. Brakuje jednak chętnych do pracy w inspekcji, dlatego trudno o zwiększenie tempa prac.
