https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Tomasz P.,były szef regionalnego NFZ w sądzie. Mówi, że jest niewinny

Maciej Czerniak
Tomaszowi P. (na zdj. tyłem) grozi od 6 do 8 lat więzienia. Nie ma sobie nic do zarzucenia. Tłumaczył to w sądzie ponad godzinę
Tomaszowi P. (na zdj. tyłem) grozi od 6 do 8 lat więzienia. Nie ma sobie nic do zarzucenia. Tłumaczył to w sądzie ponad godzinę Jarosław Pruss
Prokuratura zarzuca Tomaszowi P. wyłudzenie ponad 35 tys. zł. Były dyrektor bydgoskiego NFZ twierdzi, że działał legalnie

Wczoraj w Sądzie Rejonowym w Bydgoszczy rozpoczął się proces Tomasza P., który jeszcze do sierpnia kierował regionalnym oddziałem Narodowego Funduszu Zdrowia. Byłemu dyrektorowi NFZ śledczy zarzucają wyłudzenie, m.in. od Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy ponad 35 tys. zł.

Odczytywanie aktu oskarżenia w sprawie Tomasza P. i drugiej osoby oskarżonej w tej samej sprawie, Anny Z., byłej głównej księgowej lecznicy trwało prawie godzinę.

- Nie przyznaję się do zarzucanego mi czynu - oświadczył P., kiedy śledcza Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz-Południe skończyła odczytywanie zarzutów. - Prokuratura nierzetelnie prowadziła postępowanie. Stosowała się do tez stawianych przez Annę Lewandowską, dyrektor szpitala.

Więcej wiadomości z Bydgoszczy na www.pomorska.pl/bydgoszcz.

O co chodzi? Akt oskarżenia w tej sprawie trafił do sądu pod koniec ubiegłego roku. Tomasz P. został oskarżony o szereg oszustw i przekroczenie uprawnień urzędniczych.

Sprawa sięga lat 2008-2010, kiedy P. pełnił jeszcze funkcję naczelnika w wydziale obsługi klienta w bydgoskim oddziale Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.

Tomasz P. prowadził firmę szkoleniową. W tym czasie przedsiębiorstwo P. prowadziło zajęcia dla pracowników Szpitala Miejskiego w Bydgoszczy. Ten fakt przeszedłby niezauważony przez śledczych prokuratury, gdyby nie to, że za szkolenia klinika musiała zapłacić firmie P. około 35 tys. zł.
Jak wynika z zarzutów ujętych w akcie oskarżenia, za jedno szkolenie Tomasz P. pobierał opłaty od lecznicy, które wynosiły od 1700 zł do 4,5 tys.

Schemat działania był - w opinii śledczych - zawsze podobny. Tomasz P. osobiście, albo posyłając do lecznicy swoich pracowników (podwładnych z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych) prowadził szkolenia w bydgoskim Szpitalu Miejskim. Pracownicy podlegający P. wykonywali te zadania w ramach swoich obowiązków służbowych. Później P. przedstawiał w szpitalu rachunki za przeprowadzone szkolenia. Pieniądze trafiały na konto jego przedsiębiorstwa MTS Firmy Doradczo-Szkoleniowej.

- Łącznie przedstawiono 14 zarzutów - wylicza Leon Bojarski, śledczy Prokuratury Rejonowej Bydgoszcz Południe.

Razem z P. na ławie oskarżonych zasiada również Anna Z., była główna księgowa Szpitala Miejskiego. Prokuratura zarzuca jej, że działała "w zamiarze, by Tomasz P. doprowadził szpital miejski do niekorzystnego rozporządzenia mieniem".

P. zapowiedział wczoraj, że będzie składał wyjaśnienia w procesie, ale tylko odpowiadając na pytania zadawane przez obrońcę. Później przez ponad godzinę tłumaczył, dlaczego czuje się niewinny.

- Uwadze organu ścigania uszedł fakt, że moja współpraca ze szpitalem zaczęła się wcześniej - tymi słowami zaczął swoje wyjaśnienia. - Główną księgową lecznicy poznałem w 2006 roku. Zapytała mnie, czy znam kogoś, kto podjąłby się naprawy błędów w dokumentacji dla ZUS-u.
P. dodaje, że był wpisany na listę szkoleniowców ZUS-u w Warszawie.

- To powszechna praktyka, że pracownicy instytucji publicznych prowadzą szkolenia z zakresu zmian legislacyjnych. W ZUS absolutnie nie było zakazu prowadzenia takich szkoleń. O tym, że wykonuję zlecenia dla lecznicy, wiedzieli pracownicy szpitala i moi przełożeni.

P. grozi nawet do 8 lat więzienia.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

L
Leonard Borowski
W dniu 13.02.2015 o 12:10, Ela napisał:

A co ma powiedzieć? Każdy mówi, że niewinny. Mi kiedyś telefon koleś ukradł, złapała go policja, a ten, że niewinny, że nic nie ukradł! Po czym zrobiono rewizję osobistą i znaleźli telefon w jego bucie!!! I co? Prawie płakał, że jest niewinny! A ja takiego telefonu z buta nie chce

Nie każdy mówi, że jest niewinny. Proszę nie uogólniać. Kilka lat temu pewna bezczelna złodziejka z Fordonu (os.Szybowników)- Anita G., podeszła moją pracownicę i wyłudziła w mojej firmie słodycze na sumę ok.4.500 zł. Sprawę zgłosiliśmy w tamtejszym komisariacie. A ci "giganci" intelektu, mając wszelkie dane bezczelnej baby, niemal dwa miesiące potrzebowali aby ją skutecznie "zaprosić" do złożenia zeznań. Rżnęli oczywiście głupa, bo jak się później okazało, mściwe milicyjne men.y, celowo opóźniały swoje czynności. Oczywiście w ten sposób czyniąc mi na złość. Sprawa trafiła do tzw. prokuratury, a tam kolejna bezczelna baba umówiła się z tą złodziejką, aby ta się przyznała (tzw.dobrowolne poddanie się karze) i wspólnie i w porozumieniu z kolejną bezczelną babą (tzw. sędzią), wysmażyły "wyrok", który znany bydgoski adwokat, ocenił jako karę nie dla tej bezczelnej złodziejki, a dla mnie. PO prostu pieniądze nie do odzyskania. Jakieś ochłapy odzyskałem. Dzięki trzem bezczelnym babom. No i co Pani na to?

p
piernik

Zaraz, zaraz - a kto w tym czasie był dyrektorem Szpitala? Czy przypadkiem dyrektor nie odpowiada za nadzór nad księgowością?

L
Leonard Borowski
W dniu 13.02.2015 o 10:28, Bartosz napisał:

Nieudolność śledczych z prokuratury jest porażająca. Ścigaja niewinnego dyrektora, przedstawiają mu wyimaginowane zarzuty a chłopina działał w ramach obowiązków i prawa. Skarb Państwa ponosi koszty postępowań, zabiera się czas sędziom, dziennikarze relacjonują psychiczne tortury na sali rozpraw. Kraj nieszczęśliwości.

Nie mnie osądzać "bohatera" procesu, ale potwierdzam (bo znam ich trochę), że wielu tzw. prokuratorów (ale i sędziów) to twardogłowi, mało inteligentni, odporni na racjonalne argumenty osobnicy. Bardzo często zacietrzewieni, niedouczeni i mściwi. Pożyteczni idioci, tępe narzędzia  w rękach bandyckiego UB-ekistanu.

G
Gumi miś
Imponująca "kariera" Anny Z. :)
E
Ela

A co ma powiedzieć? Każdy mówi, że niewinny. Mi kiedyś telefon koleś ukradł, złapała go policja, a ten, że niewinny, że nic nie ukradł! Po czym zrobiono rewizję osobistą i znaleźli telefon w jego bucie!!! I co? Prawie płakał, że jest niewinny! A ja takiego telefonu z buta nie chce

d
dymitr

A tak się szarogęsił i takiego ważniaka udawał! No ale dobrze, że odpowie za swoje występki

B
Bartosz

Nieudolność śledczych z prokuratury jest porażająca. Ścigaja niewinnego dyrektora, przedstawiają mu wyimaginowane zarzuty a chłopina działał w ramach obowiązków i prawa. Skarb Państwa ponosi koszty postępowań, zabiera się czas sędziom, dziennikarze relacjonują psychiczne tortury na sali rozpraw. Kraj nieszczęśliwości.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska