www.pomorska.pl/torun
Więcej informacji z Torunia znajdziesz na podstronie www.pomorska.pl/torun
Zabytkowe ruiny po zakładach mięsnych nie mają szczęścia do właścicieli. Jak dotąd żaden nie przywrócił świetności temu miejscu, mimo że wielokrotnie pojawiały się takie plany. Nie zostanie zrealizowany m.in. projekt "Brama Jakubska". Był to pomysł firmy Libra Project, która chciała włączyć ruiny zakładu w nowoczesną architekturę. Przy Tormięsie miało powstać centrum rekreacyjne i handlowe.
Plany legły w gruzach, gdy w połowie zeszłego roku radni Torunia przegłosowali uchwałę dotyczącą planu zagospodarowania przestrzeni w okolicach Szosy Lubickiej. Już wtedy prezydent mówił, że nie dopuści do tego, by przy Tormięsie powstało kolejne centrum handlowe, a Libra wycofała się z projektu.
Teraz właściciele terenu - Renata i Mirosław Sulikowscy - żądają od miasta wykupienia nieruchomości i zapłaty odszkodowania. Są bowiem przekonani, że zmiana planu zagospodarowania zaszkodziła ich interesom i spowodowała znaczne obniżenie wartości gruntu i budynków. - Nikt teraz nie chce kupić tego majątku - mówi Mirosław Jacek Sulikowski. - To karygodne, aby plan zakładał, że właściciel musi oddać aż 15 proc. swojego terenu na drogi publiczne i publiczną przestrzeń. Poza tym nowe zapisy podzieliły ziemię na kilka mniejszych obszarów, a to wiąże się ze wzrostem kosztów potencjalnych inwestycji.
Władze miasta przypominają jednak Sulikowskiemu, że w 2007 r. przystąpiły do zmiany planu na jego wniosek. - Rzeczywiście - przyznaje właściciel Tormięsu. - Tyle że jeszcze przed rozpoczęciem prac wniosek został wycofany, bo znalazł się inwestor, który miał inny pomysł na zagospodarowanie terenu.
Mimo to radni przegłosowali uchwałę, a inwestor się wycofał. I właśnie dlatego właściciel wzywa teraz miasto do wykupienia terenu i zapłaty odszkodowania za straty spowodowane uchwaleniem planu. Chce 49 mln zł (a przypomnijmy, że w latach 90. Sulikowscy wraz z Mieczysławem Raczkierem teren po Tor-mięsie kupili od miasta za 4 mln zł).
Jeśli roszczenie nie zostanie uznane, właściciel jeszcze w marcu chce pozwać miasto do sądu. Na razie władze Torunia nie komentują sprawy. - Prawnicy magistratu analizują sytuację - informuje Agnieszka Pietrzak, rzeczniczka prezydenta.
