O tym, w przyszłym roku, powinna zadecydować Rada Miasta, która dotąd skutecznie blokowała społeczne projekty przewidujące zwiększenie liczby wydawanych koncesji na alkohol wysokoprocentowy.
Dotąd, od początku drugiej kadencji Michała Zaleskiego było ich ok. 80 i co roku zwiększano liczbę limitów o dwie koncesję. W tym roku przewidziano 86, w przyszłym zaś 88. Ale to wciąż jest za mało. Teraz pozostał jeden, więc będzie się o niego bić kilkanaście przedsiębiorstw.
- W maju mieliśmy trzy wolne limity, a wniosków o pozwolenia było 15 - informuje Krzysztof Kisielewski, dyrektor wydziału ewidencji i rejestracji.
W innych miastach tego problemu nie ma. Na przykład Wałbrzych, mniejsze od Torunia miasto rocznie wydaje prawie 400 koncesji na alkohol wysokoprocentowy i ponad 100 gastronomicznych. - Chcielibyśmy wydawać więcej pozwoleń, ale obowiązuje nas uchwała - mówi Kisielewski.
Dla miasta koncesja to także źródło zysków, choć pieniądze przeznaczone zostają na rozwiązywaniu problemów alkoholowych. W tym roku miasto przeznaczy na to 3,4 mln zł. A można zarobić jeszcze więcej. Tylko czy radni tego chcą? - Długo staraliśmy się wypracować kompromis - mówi Bartłomiej Jóźwiak, radny PO. - Byłem zwolennikiem bardziej liberalnego podejścia do tego biznesu, ale opór radnych PiS był zdecydowany. Uważam, że jeśli ktoś chce kupić alkohol, to i tak go zdobędzie. Wydaje mi się jednak, że w tej sprawie nie będzie poważnych zmian.
Radni przewidują, że od 2011 roku limitów może przybyć, ale nieznacznie - o kilka rocznie.