https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Trener Olimpii Grudziądz: Chcemy pozyskać trzech piłkarzy

Rozmawiał Dariusz Knopik [email protected] tel. 52 32 63 194
- Przystępując do rozgrywek mieliśmy pewną niewiadomą jak to będzie.
- Przystępując do rozgrywek mieliśmy pewną niewiadomą jak to będzie. fot. Paweł Skraba
Rozmowa z Marcinem Kaczmarkiem, trenerem Olimpii Grudziądz.

- Oglądając mecze pańskiego zespołu można było dostać rozdwojenia jaźni. Dobra gra nie była poparta zdobyczą punktową. Pan też miał takie odczucie?
- Mogę się zgodzić. Mamy niedosyt jeśli chodzi o zdobycz punktową. Kilka meczów powinniśmy wygrać, w innych nie musieliśmy przegrać. Złożyło się na to kilka przyczyn.

- Jakich?
- Przede wszystkim brak skuteczności. Mieliśmy zawsze w meczu po kilka sytuacji, ale nie zawsze udało się je zakończyć zdobyciem bramki. Przede sezonem zakładaliśmy sobie, że będzie nam o wiele trudniej stworzyć sobie okazję do strzelenia gola i jeśli będzie, to trzeba ją wykorzystać. Tych okazji było więcej, ale pod bramką nie umieliśmy ich wykorzystać. Po drugie, było kilka błędów sędziowskich, po których byliśmy ewidentnie skrzywdzeni. Każdy ma prawo do błędu, również sędziowie, ale w naszym przypadku mylili się tylko na naszą niekorzyść. Po trzecie, uczymy się grania w tej lidze. Wielu naszych piłkarzy nie grało jeszcze na takim poziomie i pod taką presją. Już od początku ta kreska odznaczająca utrzymanie była bardzo blisko nas. Aspekt psychologiczny miał duże znaczenie i miało to przełożenie na naszą grę. Po czwarte, za dużo meczów zremisowaliśmy, bo aż osiem. Wystarczyłoby wygrać dwa i nasza sytuacja byłaby diametralnie inna.

- Ciągle żałujecie straty punktów przez pomyłki sędziowskie. Te decyzje miały tak duży wpływ na grę zespołu?
- To było bardzo trudne pół roku. Błędy arbitrów się skumulowały. Staraliśmy się je wyrzucić z głów, ale to jest trudne. Żartowaliśmy i próbowaliśmy je bagatelizować. Dużo czasu poświęcaliśmy na analizę swoich złych zachowań, niewykorzystanych sytuacji i błędów typowo piłkarskich. Uderzaliśmy się w piersi, ale w podświadomości ciągle brakowało tych kilku punktów.

- Właściwie można mieć do was pretensję tylko za dwa przegrane mecze z Polkowicami i Dolcanem Ząbki. - Zgadzam się, że to były nasze dwa najsłabsze spotkania w rundzie. Nawet nie dwa, bo tylko pierwsza połowa w Polkowicach była zła. Z kolei słaba gra przeciwko Dolcanowi było pokłosiem mocnego osłabienia. Nie mogło zagrać trzech kluczowych piłkarzy. W naszym przypadku okazało się, że to dużo. Najbardziej boli fakt, że doznaliśmy porażek z zespołami, z którymi będziemy walczyć o utrzymanie.

Przeczytaj także: Olimpia Grudziądz zremisowała z Bogdanką Łęczna [wideo]

- Pojawiły się głosy, że foruje pan Janusza Dziedzica. Jednocześnie daje mało szans gry piłkarzom, którzy byli architektami awansu, jak Przemysław Sulej czy Tomasz Rogóż.
- Bym był głupcem, jakbym nie stawiał na najlepszych piłkarzy. Byłem najbliżej drużyny i postawiłem na takich, a nie innych piłkarzy. Trudno mi polemizować z takimi zdaniami ludzi, którzy nie widzieli drużyny w treningu. To tylko gdybanie, że jak graliby inni, wyniki byłyby lepsze. Moim zdaniem Dziedzic absolutnie zasłużył sobie na grę. Wykonywał zadanie jakie przed nim postawiłem. Jeśli ktoś myślał, że strzeli on nie wiadomo ile goli, to był w błędzie. Dziedzic nigdy nie był typem snajpera. U nas jest podobnie, ale przyznaję, że mógł strzelić więcej goli. Jednak swoją obecnością podniósł jakość naszej gry. Jeśli chodzi o niewykorzystane sytuacje, to dużo więcej zmarnował ich Piotrek Ruszkul.

- Co pana zaskoczyło in plus w grze Olimpii?
- Przystępując do rozgrywek mieliśmy pewną niewiadomą jak to będzie. Okazało się, że z większością zespołów potrafiliśmy prowadzić wyrównaną grę. Udało się nam znaleźć środek na stałe fragmenty gry rywali. Przypomnę, że w drugiej lidze większość goli traciliśmy właśnie w ten sposób. Teraz się to zmieniło. Generalnie gra defensywna całego zespołu stała na niezłym poziomie. Pod względem liczby straconych goli jesteśmy na szóstym miejscu. W każdym meczu dawaliśmy z siebie wszystko. Nikt nie może nam zarzucić, że przeszliśmy obok meczu. To półrocze scementowało nas jako zespół. Idywidualnych cenzurek nie będę wystawiał, bo nigdy tego nie robię.

Kto zdobędzie tytuł Sportowca Regionu 2011? Można zgłaszać swoich faworytów!

- Czeka was bardzo ciężka runda rewanżowa. Budżetu nie macie wielkiego. Uda się kogoś ściągnąć i namówić na grę w Grudziądzu?
- Chcielibyśmy pożegnać się z czterema, może pięcioma zawodnikami, którzy grali w małym wymiarze czasowym. Jednak może to być trudne, bo wszyscy mają ważne kontrakty do czerwca 2012 roku. W zamian chcielibyśmy pozyskać trzech piłkarzy z doświadczeniem o określonych umiejętnościach, którzy mówiąc kolokwialnie "nie pękną" w trudnych meczach. Mają to być zawodnicy z każdej formacji grający w środku, tworzący oś zespołu. Musimy też poszukać piłkarzy o statusie młodzieżowca. Jednak bardziej już w kontekście przyszłego sezonu.

- Jak będą wyglądały przygotowania?
- Do końca listopada trenujemy. Z początkiem grudnia rozpoczynają się urlopy. Podczas nich każdy z piłkarzy będzie indywidualnie trenował. Spotykamy się 19 stycznia przyszłego roku. Przygotowania będą trwały aż dziewięć tygodni, zagramy dwanaście spotkań kontrolnych, pojedziemy na dwa zgrupowania do Wisełki i Kleszczowa.

Wiadomości z Grudziądza

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska