Na większość pytań odpowiedzi powinniśmy poznać dopiero z końcem miesiąca. Właśnie wtedy części piłkarzom kończą się umowy, a Radosław Osuch, większościowy właściciel klubu, powinien wiedzieć dokładnie, jakim budżetem dysponuje i jakie pieniądze może zaproponować szkoleniowcowi i piłkarzom. Na pierwszym spotkaniu przez godzinę rozmawiał o tym z zainteresowanymi.
Na razie właściciel deklaruje pozostanie w Bydgoszczy, lecz z każdym dniem rosną jego wątpliwości. - Jeśli znajdzie się chętny na akcje Zawiszy, szybko je odsprzedam. Nie czuję się tu bowiem ani komfortowo ani bezpiecznie. Na razie walczymy z tym co mamy. Wiadomo już, że od miasta więcej nie otrzymamy, o sponsorów też będzie trudno - tłumaczy. - W zakończonym sezonie dysponowaliśmy 13 milionami złotych. Żeby utrzymać ten zespół na I ligę, musiałbym mieć około 10 milionów - przyznał.
Po spadku, zgodnie z przepisami PZPN, Osuch może jednak obniżyć zawodnikom pensje o 30 proc. - Ale 5 milionów, które mam szanse zgromadzić, nie wystarczy. Nie ukrywam, że jeśli mamy przystąpić do nowego sezonu, to tylko po to, aby walczyć o przepustkę do ekstraklasy - dodaje.
Zatem jak długo trener Mariusz Rumak i piłkarze będą musieli czekać na konkrety? - Cudów nie mogę nikomu obiecać. Wiadomo, że wszyscy czekają na to, jakie będą w klubie pieniądze i o co będziemy grali. Uważam, że do 30 czerwca wszystko powinno się wyjaśnić - zapewnia Osuch.
Wczoraj po krótkich urlopach piłkarze Zawiszy stawili się na pierwszych zajęciach. Na boczne boisko wybiegło 17 graczy, w tym m.in. obcokrajowcy Alvarinho i Alawerdaszwili oraz Wójcicki, Drygas, Nawotczyński, Strąk, Świerczok, Smektała, Ziajka, Kamiński czy Pawłowski. W ciągu kilku dni dołączą Majewski (po powrocie z kadry) i Mica. Ale raczej nie na długo...
Na co więc liczą zawodnicy? - Za kilka dni powinniśmy dowiedzieć się więcej o naszej przyszłości. Na razie, przepraszam, ale muszę iść na trening - uciął dywagacje napastnik Jakub Świerczok.
Wydaje się, że krwawi nie tylko portfel Radosława Osucha, który, żeby spiąć budżet, będzie musiał sporo dołożyć z własnej kiesy, ale także jego serce. Nie tylko z powodu, że nie czuje się w Bydgoszczy komfortowo i bezpiecznie, ale boleje także nad niesprawiedliwością, jaka - jego zdaniem -spotyka jego i klub.
Ostatnio na przykład nad umorzeniem dochodzenia w sprawie wystawienia trumien na płycie boiska przy Gdańskiej. - Jestem tym zbulwersowany. Wszystkie sprawy przeciwko mnie kończyły się wyrokami, a kiedy mamy do czynienia z atakami na klub i zawodników, nawet nie wchodzą one na wokandę - mówi Osuch.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje