Cztery zwycięstwa w dziesięciu meczach to solidny bilans dla drużyny, która została zbudowana najpóźniej i za (prawdopodobnie) najmniejsze pieniądze w Orlen Basket Lidze. - Przed sezonem większość osób widziała nas na samym końcu tabeli. W kilku meczach byliśmy bardzo blisko wygranych, choćby z Arką Gdynia czy Legią Warszawa. Myślę, że jedno zwycięstwo więcej było w naszym zasięgu, ale przed sezonem taki bilans byłby oceniany naprawdę pozytywnie - przyznaje trener Srdjan Subotić.
Przy odrobinie szczęścia torunianie mogliby mieć sześć wygranych, ale też kilka razy los się do nich uśmiechnął. Zastal przyjechał do Torunia bez Amerykanów, PGE Spójnia akurat straciła podstawowego środkowego, a lider Sokoła Łańcut tuż przed meczem w Toruniu został przyłapany na dopingu. Takie prezenty od losu trzeba jednak wykorzystywać.
Od początku sezonu atutem Arrivy Twardych Pierników jest defensywa, według zaawansowanych statystyk szósta w EBL. Za to pod względem efektywności ataku wciąż jest wiele do poprawienia, słabsze w lidze są jedynie Śląsk Wrocław i Sokół Łańcut.
- Zmagamy się z problemami w jakością ataku, przydałoby się więcej płynnej gry - przyznaje chorwacki szkoleniowiec Twardych Pierników. - To wynika z tego, że więcej czasu poświęcamy defensywie, uważam, że ten zespół więcej może zyskać w tym elemencie gry. Musimy znaleźć sposób na ograniczenie kryzysów w naszej grze ofensywnej w trakcie meczów i lepszą kontrolę swoich akcji. Nie można liczyć na pokonanie topowych zespołów w lidze, grając falami w ataku.
Czy zatem można spodziewać się zmian w składzie? Powoli rozkręca się Arik Smith, ale rozczarowuje Trey Diggs. Jego bronią miały być trafienia z dystansu, a tymczasem ledwo przekracza 30 proc. skuteczności. Amerykanin gra więc coraz mniej, w ostatnim meczu tylko 17 minut. Zresztą właśnie rzuty z dystansu są zdecydowanie do poprawki w Toruniu: 30,3 proc. to czwarta skuteczność od końca w OBL.
- Jego trafienia są bardzo ważne dla zespołu, potrzebujemy wszystkich graczy, aby walczyć o zwycięstwa - podkreśla Subotić.
Chorwat przyznaje, że na razie nie ma tematu zmian w klubie. Do treningów wrócił już środkowy Gligorije Rakocević, wkrótce kończy się kontrakt Mate Vucicia i raczej mało prawdopodobne, aby klub wyłożył 200 tys. za szóstą licencję dla obcokrajowca właśnie dla niego.
Subotić jednak przyznaje, że z tego składu dużo więcej nie będzie można wycisnąć. - Ta drużyna w moim odczucie gra bardzo blisko swojego maksymalnego potencjału. To bardzo ważne i najlepsze, co możemy teraz zrobić. Najważniejsze jest, że zawodnicy podejmują walkę w każdym meczu - podkreśla Chorwat.
