Tucholanie od kilku dni szykują się do niedzielnego święta miejskiej patronki. Z dumą też posługują się herbem, na którym widnieje święta. Okazuje się jednak, że bezpodstawnie.
Jak to możliwe, że choć wizerunek św. Małgorzaty widnieje nawet na XIV-wiecznej pieczęci miejskiej, oficjalnie nie jest ona patronką miasta? Nie wiadomo. Odkrył to jeden z księży i skierował w tej sprawie pismo do urzędu. - Wynika z niego, że posługiwanie się św. Małgorzatą jako patronką Tucholi jest nie do końca uprawnione - mówi burmistrz Tadeusz Kowalski.
- Mimo że imię świętej występuje w dokumentach od XIV wieku, to w rejestrze patronek w Watykanie nie istnieje - mówi radny Kazimierz Kłodziński.
Tucholanie mogą jednak spać spokojnie - nikt nie chce im zabrać patronki. Wystarczy sformalizować stan rzeczy istniejący od wieków.
Radni uznali, że chcą żyć w zgodzie ze Stolicą Apostolską i raz na zawsze uporządkować sprawę. To nie jest jednak takie proste - muszą zająć się tym nie urzędnicy czy radni, ale miejscowi duszpasterze. Ci już zadeklarowali, że wystąpią z odpowiednim wnioskiem. Później biskup zwróci się do Watykanu. Wniosek podpiszą wszyscy tucholscy proboszczowie.
Usługa nie jest jednak bezpłatna - na wpisowe trzeba wysupłać 150 dolarów. - Gmina nie będzie tym obciążona. Na wpłatę złożą się proboszczowie - zapewnia burmistrz.
Proboszcz tucholskiej parafii św. Jakuba Jan Pałubicki o zrzutce nic nie słyszał. - Ale jeśli będzie trzeba, to czemu nie - mówi.
Żeby nadać powagi procedurze i nie uchybić w niczym Stolicy Apostolskiej, na ostatniej sesji radni podjęli oficjalną deklarację w sprawie ustanowienia św. Małgorzaty patronką Tucholi. Przez biskupa sprawa trafi przed poważny trybunał - do kongregacji do spraw kultu Bożego i dyscypliny sakramentów Stolicy Apostolskiej.