Ukształtowanie ulicy Fredry jest bardzo specyficzne. Położona na górce przysparza wiele problemów. Mieszkańcy Fredry zgodnie uważają, że ulice w Aleksandrowie robione są tam, gdzie mieszka ktoś z rady. A działki, które zakupili pod budowę są dla nich karą. Zgodnie twierdzą, że podatku już nie zapłacą.
- Czemu mamy płacić, skoro nic nie robi się, żeby poprawić
stan naszej ulicy
- mówi Jolanta Nowak. Pani Jolanta mieszka pod piątką, na dole górki. Do niej spływa woda i zalewa szambo. Identyczna sytuacja jest u Elżbiety Chlebosz.
Wywóz nieczystości to koszt 107 złotych. Nikt jednak nie liczy innych strat. Na przykład Jolanta Nowak, musi pomalować piwnicę. Aleksan-drowianka ze strachem czeka na deszcz. - Pomaluję to znów piwnicę zaleje woda. Zacznę chyba teraz chodzić do Urzędu Miasta po odszkodowanie, skoro oni biorą od nas podatki - skarży się pani Jolanta.
- Dzieci, gdy idą do szkoły, muszą zakładać worki szpitalne na buty, żeby jakoś przejść. Ja jak idę do pracy, to w torebce mam zapas mokrych chusteczek, żeby potem się doczyścić - opowiada Hanna Pluskota.
Aneta Banasiak zwykle ma problem z przejściem z wózkiem. Schodząc ze stromej i nierównej górki boi się, że synek wypadnie z wózeczka lub ona się przewróci. Po deszczu jest jeszcze gorzej. Podobne problemy mają inne mamy z wózkami. Deszcz na drodze wyżłobił mały potoczek, który spływa wprost do szamba Jolanty Nowak. Urząd zrobił przed jej działką prowizoryczne zabezpieczenie. Pani Jolanta mówi: - Nie sprawdzili nawet czy to działa, pracownicy położyli kilka płytek, ale to nic nie pomaga. Marcin Urbański pokazuje wjazdy do każdej z posesji. - Tu każdy zabezpiecza się jakoś przed deszczem. Wiadomo, że to nie zastąpi ani kanalizacji ani porządnej nawierzchni. Woda i tak spływa na podwórko, do piwnic, do szamba.
Kierowcy też mają sporo problemów. Nie można wyjechać z garaży, a na środku ulicy jest wystająca studzienka, o którą z łatwością można zahaczyć podwoziem.
Mieszkańcy mają żal do radnych. - Ulice są robione, tylko nie ta. To nie jest już śmieszne, ale tragiczne - mówi Jarosław Paczkowski. Pan Jan Ossowski jest tego samego zdania. Z problemami jechał ulicą rowerem, tyle jest dziur.
Za dwa lata przyjdą do nas
żeby na nich głosować - żali się Hanna Przybylska. - Jakieś dwa lata temu była tu nasza radna i skończyło się na obiecankach - dodaje Jolanta Nowak. Mieszkańcy Fredry zapraszają do siebie po deszczu lub zimą po roztopach. Przestrzegają jednak, żeby wziąć obuwie na zmianę... lub łódkę.
Burmistrz Andrzej Cieśla uważa, że ulicę trzeba utwardzić. Jednak kolejność w jakiej poszczególne aleksandrowskie trasy podlegają takiemu zabiegowi, zależy od radnych. - Nim to nastąpi najpierw trzeba uregulować sprawę kanalizacji deszczowej i sanitarnej. To trochę potrwa. Obecnie czekam na projekt oraz decyzję rady - wyjaśnia.