Uzbrojone w puszki, identyfikatory, z zachęcającymi uśmiechami na ustach wyruszyłyśmy w piątkowy ranek, by zachęcać grudziądzan do wsparcia akcji dożywiana dzieci organizowanej przez PCK. Te trzy gimnazjalistki
robią to już nie pierwszy raz
dlatego może nie dziwi ich już to, co bardzo mnie zaskakuje.
- Zawsze tak wielu ludzi przyspiesza i odwraca wzrok, gdy pokazujecie im puszkę? - pytam.
- Niestety, tak to wygląda - tłumaczy Wioletta.
Reakcje na apel dziewczyn: "Dzień dobry! Zbieramy pieniądze na dożywianie dzieci" są bardzo różne. Jedni zatrzymują się i
niecierpliwie przeszukują portfele
Gdy drobne wpadają do puszki, wolontariuszki od razu robią się weselsze.
- Cieszy nas, że dzięki naszej pracy możemy komuś pomóc - tłumaczy Monika. Niestety, większość osób, albo w ogóle się nie zatrzymuje, albo omija nas szerokim łukiem. Niektórzy przystają na chwilę, ale nie po to, by wesprzeć akcję, ale by na nas
wyładować swoją złość
Jedna z pań napastliwym tonem powiedziała, że nic nie da, bo sama potrzebuje pomocy. - Ale czasami traktują nas jeszcze gorzej. Mówią o polityce, biedzie, krytykują rząd... Jakbyśmy to my były winne - opowiada Monika.
Idziemy ulicą Mickiewicza, dziewczyny zagadują kilkanaście osób, słucha zaledwie kilka. Podobnie jest na Rynku i targu przy ulicy Kosynierów Gdyńskich. - Najczęściej pomagają ludzie starsi, młodzi raczej niechętnie wspierają innych - wyjaśnia Martyna.
Wczoraj
udało się zebrać 159 zł
Zawsze coś. Najważniejsze, że dziewczyny nie wróciły do PCK z pustymi puszkami. Dzieci z biednych rodzin dostaną obiady w szkołach. Dzięki tym grudziądzanom, którzy są gotowi pomagać innym.