VICTORIA KORONOWO - LECH RYPIN 2:0 (2:0)
Czy Victoria lub Lech mają szansę na awans do drugiej ligi? Wypowiedź się na naszym forum.
Bramki: Kardasz (13. głową), Kujawka (30)
VICTORIA: Skory - Szczukowski, Błaszkiewicz, Okanga, Modracki - Andrzejewski (60. Lipiński), Kowal (70. Talarek), Kardasz, Plewa (85. Springer) - Kujawka , Piskorski (65. Sołecki).
LECH: Ryłka - Skowroński, Koprowski (ż), Baranowski (ż), B. Feter - Lewandowski (65. Moszczyński), J. Feter (65. Goc), Dobroński (46. Buchalski), Komorowski - Piceluk (ż), Figurski.
Gospodarze mimo zdecydowanego zwycięstwa nie przystępowali do tego meczu w roli faworyta. - Lech nie bez powodu został przed tygodniem liderem - mówił "Gazecie Pomorskiej" Grzegorz Wódkiewicz, opiekun zespołu z Koronowa. - To poukładana drużyna, dobrze zorganizowana w środku pola, mająca w swoich szeregach bardzo groźnych napastników. My z kolei przed tym meczem mieliśmy problemy kadrowe. Absencja Kuby Poznańskiego i Łukasza Waldy zmusiła mnie do przemeblowania linii obrony. W takim składzie wystąpiliśmy po raz pierwszy i nie ukrywam bałem się, jak zawodnicy będą się rozumieć.
W pierwszej połowie to gospodarze, nieoczekiwanie, uzyskali wyraźną przewagę w polu. Jej efektem były dwa gole strzelone przez najbardziej doświadczonych graczy zespołu - Adama Kardasza - popisał się celną "główką" i Kuby Kujawki. Przyjezdni natychmiast zareagowali . - Przyznam, że choć do przerwy to my prowadziliśmy grę, to drużyna Lecha stworzyła więcej klarownych sytuacji - uważa szkoleniowiec Victorii.
Po zmianie stron tym razem inicjatywa była po stronie piłkarzy Lecha. - Moi piłkarze grali jednak bardzo mądrze w środku pola, starali się rozbijać akcje rywali daleko od pola karnego. Myślę, że kontrolowaliśmy przebieg meczu - podsumował trener Wódkiewicz.
Po meczu swoich pretensji w stosunku do arbitrów nie kryli rypińscy działacze. - Wynik meczu wypaczył sędzia zawodów - powiedział "Pomorskiej" Jacek Ziółkowski, wiceprezes ds. sportowych Lecha. - W pierwszej połowie nie podyktował dla nas ewidentnego rzutu karnego, a na dziesięć minut przed końcem nie uznał prawidłowo zdobytej bramki. Na pewno zagraliśmy nieskutecznie, ale decyzje arbitra nam też nie pomogły.
- Na porażkę złożyło się kilka przyczyn - mówi Zbigniew Kieżun, trener Lecha. - Przed meczem uczulałem piłkarzy, że Victoria jest bardzo groźna w rzutach wolnych. Właśnie po stałym fragmencie niepilnowany zawodnik strzelił nam pierwszego gola. Drugiego straciliśmy kwadrans później po udanej kontrze rywali. Od tego momentu mieliśmy przewagę. Zwłaszcza w drugiej połowie dominowaliśmy na boisku. Jednak przez naszą nieskuteczność nic z tego nie wyszło. Przeciwnik ograniczał się tylko do przeszkadzania nam. Moi zawodnicy pokazali charakter i do końca robili wszystko, aby zmniejszyć porażkę. Ale nie zmienia to faktu, że przegraliśmy zasłużenie.
Dzięki porażce Lecha na pierwsze miejsce awansowała Calisia Kalisz, która wysoko pokonała Włocłavię.