Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

W błędnym kole przepisów. Dzicy lokatorzy wciąż w mieszkaniu pani Sylwii

Andrzej Padniewski [email protected]
Od tygodnia pani Sylwia nie znalazła ratunku u urzędników. Dopiero publikacje w "Pomorskiej" zaczynają przynosić efekty
Od tygodnia pani Sylwia nie znalazła ratunku u urzędników. Dopiero publikacje w "Pomorskiej" zaczynają przynosić efekty Lech Kamiński
Mieszkanie pani Sylwii nadal zajęte jest przez nieproszonych lokatorów. Urzędnicy nie reagują. Policja nie zinterpretowała zdarzenia jako włamanie. Zdaniem radcy prawnego - słusznie.

Na Bydgoskim Przedmieściu, w koszarach przy ul. Mickiewicza doszło w zeszłym tygodniu do niespotykanego zdarzenia. Gdy pani Sylwia wróciła do domu po pracy, w swoim mieszkaniu zastała trzyosobową rodzinę z małym dzieckiem. Goście, nieproszeni, odmówili opuszczenia lokalu. Zaniepokojona lokatorka zawiadomiła więc policję o włamaniu.

Gdy na miejscu pojawił się patrol, policjanci stwierdzili, że do włamania nie doszło. Spisali protokół i panią Sylwię odesłali do Zakładu Gospodarki Mieszkaniowej.

Czytaj także: Na Bydgoskim trwa koszmar pani Sylwii - dzicy lokatorzy zajęli jej mieszkanie

Mamy reagować na włamanie?

Urzędnicy nie przebierają w słowach. - Pierwszy raz słyszę, żeby włamanie było sprawą administratora budynku - mówi Monika Mikulska, dyrektor ZGM. - Gdyby włamywacz zajął lokal pana komendanta, to myślę, że reakcja policji byłaby inna.

Czyżby? - Policja faktycznie ma w tej sytuacji związane ręce i w mojej opinii słusznie kwalifikuje to zdarzenie - mówi mec. Piotr Iwanicki, radca prawny. Jego zdaniem sprawą powinni zająć się miejscy urzędnicy. - Dziwię się, że zatrudniający rzesze prawników urząd usiłuje przerzucać ciężar tego postępowania na najemcę lokalu socjalnego - dodaje Iwanicki.

Dramat nie ma końca

Po raz kolejny odwiedzamy klatkę schodową mieszkania, w którym doszło do kuriozalnej sytuacji.

- Zapukamy? - pytam panią Sylwię. Ruchem głowy stanowczo odmawia.

- Przed paroma dniami doszło tam do ogromnej bijatyki, w trakcie której interweniowała policja - opowiadają sąsiedzi, wyraźnie przerażeni sytuacją w budynku.

- W tym mieszkaniu? - dopytuję. - Tak. Bardzo duże grupy osób rotują się w tym miejscu.
Pani Sylwia, gdy słyszy opowieść sąsiadów, zaczyna płakać. Pociesza ją przyjaciółka.

- Jeśli ZGM nie chce przyjąć kluczy, można przekazać je do depozytu sądowego - wylicza kolejne rozwiązania mec. Iwanicki. - Wtedy miasto może dochodzić odszkodowania za to, że najemca oddaje lokal z dzikimi najemcami. Ale mam poważne wątpliwości, czy wynik takiej sprawy jest oczywisty.

Mieszkanie, zdaniem sąsiadów, nadal zajęte jest przez nieproszonych lokatorów. - Pilnują go jak oka w głowie i wydaje się, że mają system zmianowy tak, by nigdy nie zostało puste i by Sylwia mogła go zdać do ZGM.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska