Takie jak sprzedawana przez PCK karta, która ułatwia pomoc ofiarom. Najważniejszych informacji karta jednak też nie zawiera.
W książeczkowych dowodach osobistych było miejsce na wpisanie danych kontaktowych osoby, którą należy powiadomić w razie wypadku. Mogła ona udzielić informacji, na co poszkodowany choruje, jakie zażywa leki, itp.
Na plastikowym dowodzie miejsca na dane najbliższych nie ma.
ICE - "w razie wypadku"
- Dlatego, wzorem innych krajów wprowadzamy specjalne karty ICE (ang. in case of emergency - w razie nagłego wypadku - red.), które takie informacje zawierają - informuje Aleksander Filuk, dyrektor biura zarządu kujawsko-pomorskiego PCK.
Plastikowa karta o formacie bankomatowej kryje dane kontaktowe trzech wybranych przez właściciela osób, a także numery telefonów alarmowych. Kosztuje 5 zł. - To koszt jej wyprodukowania - tłumaczy przedstawiciel PCK, zajmującego się dystrybucją dokumentu.
Karta jest dostępna od niedawna, dlatego popyt na nią jest na razie niewielki. Aleksander Filuk wierzy jednak, że zainteresowanie będzie, bo dokument jest bardzo przydatny.
Szybka informacja = życie
Jego wartość potwierdza kierownik oddziału ratunkowego szpitala wojskowego w Bydgoszczy. - Każda wiarygodna i szybko uzyskana informacja na temat ofiary wypadku może jej uratować życie, dlatego taka karta jest znakomitym pomysłem - uważa Jacek Urbanowicz.
Przyznaje jednak, że optymalne byłoby umieszczenie na niej także informacji na temat grupy krwi właściciela oraz zgody lub jej braku na pośmiertne pobranie narządów.
- Znajomość grupy krwi jest bardzo ważna, dlatego nie możemy wierzyć na słowo krewnym poszkodowanego, ani nawet jemu samemu, tylko musimy dysponować oficjalnym dokumentem z taką informacją - wyjaśnia lekarz.
Bezużyteczne gadżety
Jeśli ofiara nie ma przy sobie np. legitymacji honorowego krwiodawcy, lekarze muszą sami ustalić grupę krwi, zanim przeprowadzą transfuzję. - Tylko w wyjątkowych przypadkach, gdy o życiu decydują sekundy możemy zdecydować o przetoczeniu krwi neutralnej grupy ("0" Rh-) - zaznacza Jacek Urbanowicz.
Z tego punktu widzenia popularne na rynku breloczki, bransoletki czy nieśmiertelniki zawierające informacje o grupie krwi lub zgodzie na pobranie organów są nieprzydatne. Bezcelowe jest także - coraz popularniejsze - tatuowanie takich informacji na ciele. - Dla nas takie breloczki i inne akcesoria, to zwykłe gadżety, a tatuaże też nie pomagają - kwituje kierownik oddziału ratunkowego.