18 punktów - tyle w tym sezonie uzbierały drużyny zaczynające kolejkę z pozycji lidera tabeli. To zaledwie punkt więcej niż uciułała Wisła Kraków. Ta sama, która na zwycięstwo czekała od 31 sierpnia do 13 grudnia, a w międzyczasie przegrała 10 na 11 meczów ligowych. Chyba nigdzie hasła: „Bij lidera” nie traktuje się tak poważnie jak na polskich boiskach.
Legioniści zagrożeni „klątwą lidera” byli dopiero trzeci raz w sezonie. W 15. kolejce nic sobie z niej nie zrobili, gromiąc Górnika 5:1. W następnej ulegli jednak Pogoni 1:3, dzięki czemu to Portowcy znów musieli się martwić. Nie na długo, bo oni już po jednym meczu oddali prowadzenie Śląskowi. Wrocławianie przegrali 0:3 z Legią, Pogoń znów ich wyprzedziła i... zakończyła serię 10 porażek z rzędu w wykonaniu wspomnianej Wisły. Logika ekstraklasy wskazywała na to, że Zagłębie pokusi się o niespodziankę. I właśnie tak było.
OPRAWA KIBICÓW ZAGŁĘBIA:
Od początku spotkania gospodarze stwarzali sobie więcej okazji strzeleckich. Przodował w tym 18-letni Bartosz Białek, dla którego było to dopiero szóste ligowe spotkanie w barwach Miedziowych. Bardzo aktywny był też m.in. Alan Czerwiński. Do przerwy Zagłębie oddało 10 strzałów na bramkę Radosława Majeckiego, w tym pięć celnych. Goście - sześć i trzy.
W najważniejszej statystyce lepsza była jednak Legia. Gola wypracował Paweł Wszołek, który przedarł się prawym skrzydłem w pole karne i wycofał piłkę do wbiegającego Jarosława Niezgody. 24-latek musiał tylko dostawić nogę. Umocnił się tym samym na pozycji lidera w klasyfikacji strzelców. Ma na koncie 14 bramek, o trzy więcej od Christiana Gytkjaera z Lecha Poznań i Jesusa Imaza z Jagiellonii Białystok.
W drugiej połowie Zagłębie musiało gonić wynik i... dogoniło. W ataku nadal szalał Białek, który w 56. minucie doczekał się trafienia (asystował mu Czerwiński). Niespełna 10 minut przed końcowym gwizdkiem na 2:1 strzelił Damjan Bohar. Wcześniej Aleksandar Vuković dokonał odważnych zmian. Zdjął z murawy stwarzających spore zagrożenie pod bramką rywali Niezgodę i Jose Kante, a wpuścił Waleriana Gwilię i Kacpra Kostorza (na końcówkę jeszcze Macieja Rosołka). Żadnemu z nich nie udało się jednak odmienić losów spotkania. Do końca meczu lepsi byli gospodarze.
GOL DAMJANA BOHARA NA 2:1 [WIDEO]:
- Zmiany miały przynieść większą kontrolę nad meczem. Zwłaszcza na początku drugiej połowy nam jej brakowało. Zmiana Gwilii była przygotowana, kiedy padła pierwsza bramka. Można powiedzieć, że trochę się spóźniliśmy. Młodzi Rosołek i Kostorz dobrze prezentują się na treningach i chciałem dać im szansę na wykazanie się - tłumaczył Vuko, który przyznał też, że Miedziowi wygrali zasłużenie.
- Mecz sam się nie wygra, trzeba na to zapracować energią i iskrą na boisku. Wyglądało to tak, jakby Zagłębie miało dziś tego więcej. Kończymy rok źle, ale ze świadomością i lekcją, że nie wszystko jest na wyciągnięcie ręki. Trzeba ciężko pracować, żeby się rozwijać - dodał.
Mimo porażki Legia spędzi przerwę zimową na czele tabeli, z przewagą dwóch punktów nad Cracovią, trzech nad Pogonią i czterech nad Śląskiem. Patrząc na to, jak w tym sezonie punktują liderzy, wiosną sytuacja w czołówce powinna być dynamiczna.
Tomasz Dębek
Obserwuj autora artykułu na Twitterze
ZOBACZ TEŻ:
- Najwyższe transfery Polaków w historii. Kiedy padnie rekord?
- Zagłębie lepsze od Legii w ostatnim meczu roku [ZDJĘCIA]
- Aleksandar Vuković: Liczę na pokorę moich piłkarzy
- Były trener Legii zwolniony z reprezentacji!
- Snajperzy i niewypały - napastnicy Legii ostatniej dekady
- Co robią legioniści, którzy pięć lat temu rozbijali Celtic?
ZOBACZ TEŻ:>> NAJGORSZE KLUBY PIŁKARSKIE W POLSCE. CAŁA RUNDA BEZ PUNKTU! [LISTA] <<
ZOBACZ TEŻ:>> NIE TYLKO EL CLASICO. TOP 15 NAJGORĘTSZYCH PIŁKARSKICH DERBÓW ŚWIATA <<
Marko Vesović po meczu Legia Warszawa - Wisła Płock: Szkoda że runda się kończy wtedy, gdy wreszcie złapaliśmy formę
