"Sprawcami" groźnego pożaru okazały się cztery małe kamyczki.
Największy z nich miał około 3 cm średnicy. Mimo sita kamienie dostały się do ślimaka podającego słomę urządzeniu mielącemu roślinny odpad.
- Tam bryłki zaklinowały się, a tarcie odłamków o blachę wywołało iskrę - przypuszcza Mariusz Centek, prezes spółki. - Zapaliła się słoma, a od niej także guma, która znajduje się w urządzeniu. Dym ograniczył widoczność do zaledwie pół metra. Na szczęście, bardzo szybko przyjechali strażacy i za to chciałbym im bardzo podziękować.
Przytomnie podczas pożaru zachował się także pracownik OPEC-Bio, który na początku sam próbował ugasić pożar, ale uniemożliwił mu to toksyczny dym. Prezes przyznaje, że należy mu się nagroda za poświęcenie.
- Szkody, na szczęście, nie okazały się tak wielkie jak przypuszczaliśmy zaraz po pożarze - dodaje Mariusz Centek. - Na początku myśleliśmy, że ogień uszkodził trzy maszyny. Okazało się, że tylko jedną. Stratę szacujemy na 50 tys. zł.
Grudziądzki OPEC jeszcze tylko przez kilka dni będzie pozbawiony alternatywnego, ekologicznego paliwa - peletu - wytwarzanego ze słomy. Później produkcja znowu ruszy pełną parą. W młynku zamontowana zostanie także instalacja przeciwpożarowa, której nie przewidział producent maszyny.