W Ratuszu pojawili się już funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego, którzy zaczęli zbierać dokumenty. Do jakich wniosków dojdą, jeszcze niewiadomo.
Przynajmniej do jednego wniosku doszedł już jednak wiceprezydent Sikora. Do jakiego? Otóż, przed kamerami lokalnej telewizji uznał, odnosząc się do zawiadomienia CBA przez radnego Łukasza Mizerę, że najgorszy finał sprawy może być taki, że Energa wycofa się z Grudziądza.
Elektrownia na działce wiceprezydenta Sikory. Sprawa trafiła do CBA
Zgadzam się: to byłby najczarniejszy scenariusz. Za tę klęskę odpowiadałby jednak tylko jeden człowiek: wiceprezydent Sikora. To od niego bowiem się wszystko zaczęło. O ile można uwierzyć w to, że Sikora kupując w 2007 roku działkę, nie wiedział o planach Energi, to jego późniejsze zachowanie budzi zdziwienie.
W momencie, w którym się okazało , że Energa stawia na Grudziądz, wiceprezydent powinien zorganizować konferencję prasową i z otwartą przyłbicą publicznie poinformować o wszystkich szczegółach i rozwiać wszelkie wątpliwości.
Co więcej, powinien pozbyć się udziałów w posiadanej nieruchomości. Takiego zachowania oczekiwałbym od każdego urzędnika. Tymczasem wiceprezydent Sikora schował głowę w piasek, a o sprawie poinformował publicznie dopiero jego szef - prezydent Malinowski. Poinformował wiedząc już, że "Pomorska" przygotowuje artykuł na ten temat.
Przypominam dla porządku, że wiceprezydent Sikora jest współwłaścicielem jednej z działek. Stanowi ona 3 proc. całej powierzchni, na której powstać ma elektrownia.
Michał Czepek, radny Platformy: wiceprezydent Sikora powinien zostać zawieszony w obowiązkach
Czytaj e-wydanie »