Jednym z jego bezeceństw jest sączenie do ucha polityków zgubnej śpiewki: - No przecież wiecznie nie będziesz rządził, więc pomyśl o przyszłości i postaw sobie pomnik. Taki, przy którym spacerując z wnusiem, będziesz mógł powiedzieć - „spójrz, jaki ogromny gmach powstał dzięki dziadziusiowi”.
Ledwie szatan skończył szychtę u prezydenta Torunia (uwodzicielsko musiał mu szeptać), a zabrał się do Warszawy. Nie wiem do którego ucha się dostał, pewne jest natomiast, że w swoim fachu jest zawodowcem. Takoż udało mu się przekonać rządzących, żeby wznieśli z ruin Pałac Saski.
Powstrzymam na wodzy małoduszność i nie wypomnę, że kolejne rządy uznawały za dogmat obdarowywać Paryż Północy (serio, oni tak piszą o sobie w folderach!) fruktami niemal wszystkich najważniejszych urzędów i instytucji (szatan wie czemu!). Przekalkulujmy jedynie na zimno, czy jest powód, aby wydać 2,5 miliarda na warszawską rekonstrukcję. Najpierw podstawowe pytanie „na jaką jaką żywotną potrzebę społeczeństwa odpowiadać” miałoby to ponure gmaszysko (oprócz sentymentalnej)? Oczywiście, gdy szpadle pójdą w ruch, jacyś lokatorzy się znajdą i jakąś ideologię się dorobi. Mamy jednak tuziny miejsc, w których te szpadle znalazłyby mądrzejsze zastosowanie. Jakby tego było mało, Pałac miałby zostać odbudowany w przedwojennej formie, która z pierwotnym Pałacem Saskim (tym, w którym m.in. przez 7 lat mieszkała rodzina Chopinów) miał mniej więcej tyle wspólnego, co podpisany pod tym tekstem z Neandertalczykami. Czyli coś, owszem, miał, ale w zostało tych genów tyle, co kot napłakał. Projekt, który powróci do Warszawy nawiązuje nie do Sasów, ale do inwestycji rosyjskiego kupca Iwana Skwarcowa, który pierwotny Pałac zastąpił. W konkursie przeprowadzonym w 1837 przez powszechnie szanowanych ekspertów wygrał bardzo dobry projekt Henryka Marconiego, ale decyzję polskiej komisji zablokował owiany ponurą sławą Iwan Paskiewicz, który arbitralnie postawił na projekt trzeciorzędnego architekta Adama Idźkowskiego. I tak powstał gmach przypominający koszary, w którym zresztą wkrótce rozgościło się rosyjskie dowództwo.
A piszę o tym, bo okazało się, że odpis od podatku na Pałac Saski zrobiło w ubiegłym roku zaledwie 95 osób w całej Polsce. To po raz kolejny pokazuje, że lud ma w Polsce lepsza pamięć, niż rządzący.
