Jak przekazała mediom rodzina, Pan Sławomir, mężczyzna który 6 listopada 2020 roku doznał zatrzymania pracy serca na co najmniej 45 minut, zmarł we wtorek.
O listopada 2020 przebywał w stanie wegetatywnym w szpitalu w Plymouth.
Jego stan znacznie pogorszył się w poniedziałek, kiedy szpital poinformował, że Polak "ma coraz częstsze przerwy w oddychaniu".
Szpital, za zgodą żony oraz dzieci mieszkających z mężczyzną w Anglii, wystąpił do sądu o zgodę na odłączenie aparatury podtrzymującej życie. Natomiast odmienne zdanie miały zamieszkałe w Polsce matka i siostra oraz mieszkające w Wielkiej Brytanii druga siostra mężczyzny i jego siostrzenica.
W grudniu sąd opiekuńczy orzekł, że żona mężczyzny wie lepiej jaka byłaby jego wola oraz w tej sytuacji odłączenie aparatury podtrzymującej życie będzie zgodne z prawem. Nie zgodził się także na przewiezienie go do kraju, o co starały się polskie władze, między innymi Marcin Warchoł, sekretarz stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości.
"Ogromne wyrazy współczucia dla rodziny pogrążonej w bólu po stracie Pana Sławomira . Podziękowania dla wszystkich ludzi dobrej woli, którzy chcieli uratować życie naszego rodaka" - przekazał Marcin Warchoł.
"Pan Sławomir zmarł... Rząd Polski robił wszytko co było w jego mocy aby Go uratować" - napisał na Twitterze Kazimierz Smoliński, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
