To spore wydarzenie na transferowym rynku PLK. Kamil Łączyński grał w Anwlu od 2015 do 2019 roku. W dwóch ostatnich sezonach świętował mistrzostwo Polski, będąc kluczowym zawodnikiem w składzie. Wtedy jednak podziękował mu trener Igor Milicić, czego Łączyński do dziś mu nie wybaczył. Dwa kolejne sezony rozgrywający spędził w Śląsku Wrocław i Pszczółce Lublin. W ostatnim notował na koncie średnio 8 punktów i 6 asyst.
We Włocławku będzie z pewnością jednym z liderów przebudowanego zespołu. - Umie dopasować tempo gry i uruchomić swoich kolegów. W sytuacji, gdy na dwójce mamy Kyndalla Dykesa, skoncentrowanego bardziej na rzucaniu, to świetne rozwiązanie. Należy jednak też pamiętać, że Kamil to gracz, który przez cały mecz może uruchamiać partnerów, ale w najważniejszym momencie nie będzie się bał wziąć rzutu na swoje barki, jeśli zajdzie potrzeba - mówi trener Przemysław Frasunkiewicz dla kkwloclawek.pl
Jak wyliczył portal Anwilu, koszykarz rozegrał 174 mecze dla Włocławka, w tym 153 w PLK. Rzucił 1102 punkty, w tym 1003 w PLK (do 10. w hierarchii Jeffa Nordgaarda brakuje mu 174 oczka). Rozdał 943 asysty, w tym 806 w PLK (rekord klubu).
Kamil Łączyński dołączył do Przemysława Zamojskiego, Kyndalla Dykesa i Ivana Almeidy. Ważny kontrakt ma także Wojciech Tomaszewski, ale może chce się przenieść do Arki Gdynia. W jego miejsce Anwil chce sprowadzić wychowanka TKM, 21-letniego Marcina Woronieckiego, który ma na koncie udany sezon w I-ligowym GKS Tychy. Włocławianie interesują się także 23-letnim skrzydłowym Maciejem Bojanowskim, który ostatnio z Górnikiem Wałbrzych dotarł do finału I ligi (śr. 12 pkt i 6 zb.), ma także dołączyć wkrótce kolejny z eksmistrzów Polski - Szymon Szewczyk.
