https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Wielkie Zajączkowo. Ten wał powinien wytrzymać, niedawno był wzmocniony

Agnieszka Romanowicz
Folia nie była już potrzebna. Strażacy skupili się na zabezpieczeniu i obserwacji przesiąków, które wczoraj nad ranem odkryli w Wielkim Zajączkowie. Oby wraz z wodą nie zaczęła wybijać ziemia.
Folia nie była już potrzebna. Strażacy skupili się na zabezpieczeniu i obserwacji przesiąków, które wczoraj nad ranem odkryli w Wielkim Zajączkowie. Oby wraz z wodą nie zaczęła wybijać ziemia.
Dziś od świtu 80 strażaków uszczelniało niepokojący przesiąk na wale w Wielkim Zajączkowie. Opanowali sytuację, ale teraz nieustannie muszą kontrolować to miejsce.

O godz. 5 rano strażacy odebrali sygnał, że przesiąk na wale w Wielkim Zajączkowie wygląda bardzo groźnie. Natychmiast pojechali tam ochotnicy z miejscowego OSP. Potwierdzili obawy. Do południa ułożyli dwustumetrowe wzmocnienie z worków z piachem. Trzeba było ograniczyć ruch na drodze między Wielkim Lubieniem a Wielkim Zajączkowem, bo przesiąk zbliżył się do asfaltu. Porządku strzegła tam policja.

Niedawno wzmocnili wał

W akcji ratunkowej uczestniczyło 80 ochotników z Wlk. Stwolna, Fletnowa, Wlk. Zajączkowa, Górnej Grupy, Dragacza, Buśni, Kruszego, Drzycimia, Gacek, Sierosławia, Gródka i Biechówka. Przyjechała też Anna Bielska, inżynier z toruńskiego oddziału Kujawsko-Pomorskiego Zarządu Melioracji i Urządzeń Wodnych, która wcześniej pracowała w Świeciu. Właśnie wtedy w Wielkim Zajączkowie wzmocniono wał, dzięki czemu w podstawie mierzy on teraz ok. 40 metrów szerokości. Jest imponujący w porównaniu z wałami na wysokości Chrystkowa czy Grabowa. Czemu więc przesiąka? - Przez gryzonie, które pobudowały w nim nory - twierdzi Bogusław Michalski, strażak z OSP Wielkie Zajączkowo, który mieszka tuż przy wale.

Trzeba obserwować

On i jego koledzy przykryli przesiąki workami. A że pod ręką mieli specjalistkę, dowiedzieli się, jak zrobić to najlepiej. - Miejsce, w którym przebija woda, należy pokryć tylko geowłókniną. Nie wolno przykrywać go workami, trzeba je ułożyć wokół - tłumaczy Anna Bielska. - Chodzi o to, że tylko wtedy można kontrolować, czy woda wybija wypychając ziemię, czy tylko powoli przez nią przesiąka.
Różnica jest istotna. - Wynoszenie gruntu z wodą (wtedy geowłóknina się wybrzusza) to sygnał dla samorządów, że muszą być przygotowane do ewakuacji mieszkańców, bo może dojść do przerwania wału. Przesiąki nie niosą ze sobą takiego zagrożenia - tłumaczy Bielska i podkreśla, że teraz trzeba mieć Wielkie Zajączkowo na oku. - W tym roku mamy do czynienia z niespotykanym zjawiskiem, ze względu na długi okres przechodzenia fali. Dlatego nieustanna kontrola wałów jest niezbędna, bo zagrożenie dostrzeżone w porę, można opanować - uspokaja.
Wierzy w to Bogusław Michalski, który przesiąki w WielkimZajączkowie obserwuje kilka razy do roku. - Były dużo gorsze momenty, np. w 1958, gdy ludzie spychali kijami wielkie kry, które piętrzyły się na wałach - wspomina. - Skoro wtedy wytrzymał wał zbudowany przez mennonitów, to ten teraz też musi.

Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska