-Wspólnotę mieszkaniową przy ul. Zduńskiej 13 w Nowem tworzy pięć rodzin. W lipcu 2007 roku podzielono działki znajdujące się w sąsiedztwie budynku. Grunty należące do gminy były wprawdzie już wcześniej użytkowane przez mieszkańców, chciano jednak uregulować tę sprawę formalnie, tak, aby zakończyć wszelkie niedomówienia. Każda z rodzin otrzymała swój kawałek ziemi. Oprócz tego wyznaczono miejsce pod garaże i wspólne podwórze. Wszyscy dostali po jednym skrawku z wyjątkiem państwa Rumińskich, którzy dzierżawili dwie działki o pow. 153 i 34 m kw.
Wiem kto za tym stoi
- Nikt nie protestował przeciwko temu - podkreśla Henryk Rumiński. - Z tej większej działki, ze względu na ukształtowanie terenu, nie korzystać z całej. W sumie więc otrzymaliśmy taki sama areał.
Względny spokój panował do listopada tego roku. Do momentu gdy Rumiński otrzymał wypowiedzenie dzierżawy 34-metrowego skrawka, znajdującego się tuż przy domu. - Jakim prawem - denerwuje się. - Umowa mówi wyraźnie, że gmina takie kroki może podjąć tylko w przypadku: zaległości z opłatami lub użytkowania niezgodnie z obowiązującymi zasadami. Nic takiego się nie miało miejsc. Podejrzewam, że stoi za tym jedna z sąsiadek, która przed laty twierdziła, że ma prawo do całości.
Stanisław Butyński mówi twardo: - Decyzji nie zmienię. Sprawy nie byłoby, gdyby członkowie wspólnoty żyli w zgodzie - podkreśla. - Tak nie jest. Nie chcą wykazać dobrej woli w rozwiązywaniu podstawowych problemów. Próby pogodzenia nie przynoszą żadnego skutku. Zarzewiem jest miedzy innymi wspominane 34 m, które, jak dziś się okazuje, nieopatrznie zostało zapisane panu Rumińskiemu. Działka musi być przeznaczona do wspólnego użytkowania, bo bez tego jedna z rodzin nie będzie mieć możliwości dojazdu do garażu.
Zemsta?
Garażu, którego jeszcze nie ma. Rumiński jest przekonany, że sąsiadka zgłosiła wniosek o jego postawienie bo wiedziała, że sprawa przyjmie właśnie taki obrót.
Rumiński przyznaje, że stosunki we wspólnocie nie układają się wzorowo, ale nie jest też tak źle, jak opisuje to burmistrz. - W ten sposób chcą zakamuflować swoje działania - twierdzi. - Bezprawne.