Sporo osób jest zainteresowanych kupnem działek i budową domów na mało zasiedlonych obrzeżach miasta.
Linarczyk się szybciej rozwija od Grudziądza
- Chodzą, dzwonią, pytają, najczęściej o działki wielkości od 1,5 tys. do 2 tys. metrów kwadratowych - mówi Jan Wróblewski, jeden z właścicieli gruntów przy ul. Rydygiera. - A ja rozkładam ręce, bo takich małych działek nie mam. Większych nie mogę podzielić, bo jak tłumaczyli mi urzędnicy, okolica nie ma opracowanego planu zagospodarowania przestrzennego. Mogę jedynie sprzedać działki siedliskowe o powierzchni minimum 3 tys. metrów kwadratowych.
Mężczyzna zwraca uwagę, że przez ostatnich 30 lat, które minęły od czasu, gdy tereny te włączono w granice Grudziądza, władze miasta nie zrobiły praktycznie nic, aby okolica szybko się rozwijała.
- Ludzie budują się w pobliskim Linarczyku, Gaci i Węgrowie, okolica pięknieje. A grunty należące do Grudziądza leżą odłogiem! - dodaje zdenerwowany Jan Wróblewski. - I kolejni prezydenci nic w tej sprawie nie robią. Ani Wiśniewski, ani Pasikowski, ani Tafelski, ani Malinowski.
Przygotowanie planu to nie "bułka z masłem"
Dlaczego do tej pory miasto nie zleciło opracowania miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego?
- Prezydent Robert Malinowski w swojej kadencji występował z inicjatywą opracowania różnych planów zagospodarowań przestrzennych 12 razy - tłumaczy Anna Patyk, rzecznik Ratusza. - Ilość uchwalanych planów zależna jest przede wszystkim od kwoty przeznaczonej na ten cel w budżecie i od wielkości obszaru, jaki jest brany pod uwagę. Pokrycie całego miasta od razu planami jest niemożliwe. Nie tylko ze względu na ograniczenia finansowe, ale również na brak takiej ilości firm, które mogłyby przerobić tak wielką ilość tematów.
Jak dodaje pani rzecznik, procedury związane z uchwalaniem planów miejscowych są bardzo długotrwałe. Trwają minimum rok.
Kiedy zatem plan zagospodarowania tego terenu będzie opracowany? - Najszybciej, jak będzie to możliwe - odpowiada wymijająco Anna Patyk.
Miasto swoje działki sprzedało
Tymczasem niedawno miasto sprzedało kilka działek o powierzchni mniejszej niż 3 tys. metrów kwadratowych przy ul. Skowronkowej. I nie był potrzebny żaden plan.
- Działki te zostały podzielone na mniejsze jeszcze przed wejściem w życie ustawy ograniczającej podział - wyjaśnia Anna Patyk.
