https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Władze UMK najpierw odwołały dyrektora Biziela, a dopiero teraz kontrolują funkcjonowanie szpitala

(mp)
fot. sxc.hu
W odpowiedzi na list związkowców z bydgoskiej "Solidarności", rektor UMK zapowiedział, że nie wyklucza anulowania decyzji o dowołaniu Andrzeja Motuka.

www.pomorska.pl/bydgoszcz

Więcej informacji z Bydgoszczy a stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz

Pod koniec kwietnia prezydium zarządu regionu bydgoskiego NSZZ "Solidarność" wystosowało do władz UMK pismo: "Oczekujemy weryfikacji podjętej decyzji" - czytamy w liście.

Zdaniem związkowców zarówno odwołanie Andrzeja Motuka ze stanowiska dyrektora Szpitala Uniwersyteckiego nr 2, jak i przedstawione powody są kontrowersyjne. - Dyrektor Motuk właściwie zarządzał lecznicą - wskazuje Leszek Walczak, przewodniczący prezydium bydgoskiej "Solidarności". - Za jego kadencji szpital osiągnął bardzo dobre wyniki finansowe.

Walczak podkreśla także, że plan restrukturyzacji przygotowany dla szpitali uniwersyteckich w Bydgoszczy jest w wielu punktach niespójny, a przede wszystkim nierealny do wykonania. - Brakuje w nim analizy prawnej oraz finansowej - wylicza. - Uważam, że opory dyrektora Motuka w kwestii wdrożenia tego planu były słuszne.

Przewodniczący mówi wprost, że zarząd bydgoskiej "Solidarności" domaga się przywrócenia Andrzeja Motuka na dyrektora szpitala. W przeciwnym wypadku sprawa zostanie skierowana do Wojewódzkiej Komisji Dialogu Społecznego. - Nasze działanie jest podyktowane przede wszystkim troską o pacjentów - uzasadnia Walczak.

W odpowiedzi na żądania związkowców, Andrzej Radzimski, rektor UMK, wystosował oświadczenie, w którym wyjaśnia powód zwolnienia dyrektora Biziela: "(...) podstawą była opinia prawna kwestionująca zgodność z prawem funkcjonowania Niepublicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej na terenie szpitala (...) oraz negatywna opinia Komisji Budżetowej Senatu UMK w sprawie budżetu szpitala na rok 2010".
W związku z tym rektor UMK zwrócił się do Najwyższej Izby Kontroli z prośbą o zbadanie sprawy: "Po uzyskaniu pozytywnej opinii NIK co do zgodnej z prawem działalności NZOZ-ów w szpitalu, podejmę rozmowy z lek. med. Andrzejem Motukiem na temat dalszych zasad funkcjonowania szpitala" - zapowiada rektor. Z jego oświadczenia wynika również, że władze uczelni gotowe są anulować decyzję o odwołaniu dyrektora.

Bardzo dziwnym wydaje się fakt, że o kontroli NIK rektor zadecydował dopiero po odwołaniu dyrektora. A może trzeba było najpierw skontrolować, a potem podejmować takie ważne decyzje?

Komentarze 3

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

B
BYLU
To chęć podkładania świni bydgoszczanom oraz toruńska ślepa zawiść, pozbawiona tym samym jakiejkolwiek logiki, w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Lider UMK kompromituje się, wystawia świadectwo prawdziwych intencji, mających znamiona klasycznych toruńskich intryg wobec Bydgoszczy. To jest żałosne i beznadziejne zarazem.
U
UJ
A to pech! Nie uda się wprowadzić jakiejś toruńskiej nauczycielki na dyrektora kolejnego bydgoskiego szpitala?
z
zwykły pacjent
Motuk parł do UMK ,więc ma to co chciał.Wiadomo,że fizyk czy historyk i to jeszcze z obcego miasta nie ma odpowiedniego rozeznania i woli działania na rzecz przecież obcej a może wręcz konkurencyjnej dla szpitali toruńskich placówki.Jednak twierdzenie Walczaka ,że Motuk dbał o pacjentów to nieporozumienie.Motuk dbał o dobre stosunki z 7-związkami i być może o zdrowie i prawidłowe leczenie osób ze świecznika typu Walczak i inni ale nie o przeciętnego pacjenta płacącego podatki i uważającego ,że powinien być leczony bez tzw. koperty.
Niech Walczak wyśle kogoś nieznanego do Biziela który porozmawia z pacjentami co oni sądzą na temat ich traktowania przez personel i czy dyrekcja raczy poswięcić im chociaz 1-minutę na rozmowę?
Dyrekcja tego szpitala i wielu ordynatorów zdecydowanie powinni być odwołani , ponieważ poczuli się całkowicie bezkarni .Płodzenie publikacji nie mających nijak się do ich praktyk ,nikogo nie uleczy a płacenie 1 -1,5 tys. za dyżur który sprowadza się do spania ,operacji nie wykonują z powodu braku funduszy z NFZ jest demoralizujące.
Skoro jest ich za dużo niech zostaną wysłani na urlopy bezpłatne tak jak inni pracownicy z firm ,gdzie brakowało zamówień.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska