Pani Aneta wraz z mężem mieszka w centrum Włocławka, przy ul. Targowej. Do środy 20 czerwca mieli trzy koty. - Przed wyjściem do pracy wypuściłam młodszą dwójkę na podwórko. Dla "Muńka" to wyjście zakończyło się tragicznie. Mąż odnalazł go pokrwawionego, osłabionego. Mimo szybkiej interwencji weterynarza nie udało się go uratować - opowiada kobieta.
Mój sąsiad strzela z wiatrówki do ptaków!
Jak się okazało, kot stracił zbyt dużo krwi. Przestrzelono mu lewą żyłę pachową. - Zgłosiłam sprawę do policji - mówi pani Aneta. - Nie mogę pogodzić się z tym, że ktoś bezkarnie zabija zwierzęta, naraża je na cierpienie.
Jedziemy na wakacje. No to psa do lasu
Dochodzenie wymagało wykonania w przychodni weterynaryjnej sekcji zwierzęcia. Tam też usłyszała, że takich przypadków postrzelenia czy zastrzelenia zwierząt jest więcej. - Jestem członkinią włocławskiego oddziału Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt, to zobowiązuje - mówi pani Aneta, która chce doprowadzić do tego, aby nikt nie mógł w ten okrutny sposób bezkarnie "bawić się" wiatrówką.
Więcej w piątek, 6 lipca w papierowym wydaniu "Pomorskiej" (wydanie Włocławek)
Czytaj e-wydanie »