Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Włocławek. Olej wyparował "Przyjaźni"

BARBARA SZMEJTER
Strażacy próbują ratować Wisłę natychmiast po odebraniu sygnału. Tak też było podczas zeszłorocznego wycieku.
Strażacy próbują ratować Wisłę natychmiast po odebraniu sygnału. Tak też było podczas zeszłorocznego wycieku. Fot. Mariusz Strzelecki
Trwa śledztwo po wycieku ropy do Wisły w grudniu 2007 r. Prokuratura nie dopatrzyła się przestępstwa.

Prokuratura we Włocławku umorzyła jeden z wątków sprawy dotyczącej ubiegłorocznego wycieku do Wisły znacznych ilości oleju opałowego, uznając, że przestępstwa nie było.

Nadal nie wiadomo jednak, co stało się z setkami tysięcy metrów sześciennych paliwa, którego niedobór zgłosiło Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych "Przyjaźń" SA.

W grudniu ub. roku do Wisły na wysokości włocławskiego Anwilu wyciekły znaczne ilości oleju opalowego. Mówiono wówczas o 40 metrach sześc. paliwa i o skażeniu rzeki, bowiem strażakom udało się zebrać tylko 15 proc. oleju. - Na naszym terenie Wisła ma szerokość 600-700 metrów, co uniemożliwia całkowite jej przegrodzenie.

Zbieranie substancji utrudnia też rwący nurt i silny wiatr, który rozmywa olej na boki - informował wtedy Adam Fryckowski, dyrektor Wydziału Zarządzania Kryzysowego Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego.

Uczestniczący w akcji strażacy skarżyli się też na nieskuteczność zapór, ustawionych na części rzeki oraz na silne zawirowania nurtu powodujące, że olej miesza się z wodą i przepływa pod zaporami. Po użyciu granulatu o właściwościach sorpcyjnych, pozwalających związać olej, służby ochrony środowiska uspokajały, że Wisła została zanieczyszczona jedynie powierzchniowo, a jej wody są dostatecznie dotlenione i nie ma przypadków śnięcia ryb.

Wkrótce potem Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych "Przyjaźń" SA powiadomiło organy ścigania o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. W mediach ukazały się informacje, że prawdopodobnie sprawcami całego zamieszania są złodzieje, którzy uszkodzili rurociąg biegnący pod wodą, aby ukraść paliwo. Już wtedy mówiono o niedoborze w wysokości nie 40, lecz 530 metrów sześciennych.

Tymczasem z wewnętrznego raportu, przygotowanego przez specjalistów na zlecenie PERN wynika, że podczas grudniowej awarii do Wisły wyciekło 239 m sześc. oleju.

- Hipoteza zawarta w zawiadomieniu o popełnieniu przestępstwa okazała się całkowicie niewiarygodna - mówi prokurator Michał Trafny z Prokuratury Okręgowej we Włocławku, prowadzący tę sprawę. - Nie znaleźliśmy żadnych dowodów, że doszło do popełnienia przestępstwa, dlatego ten wątek sprawy został umorzony.

Śledczy nadal wyjaśniają przyczynę wycieku, ale do tej pory - jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie - nikomu nie przedstawiono jeszcze zarzutów. Wszystko wskazuje na to, że doszło do samoistnego uszkodzenia rurociągu eksploatowanego od blisko 30 lat.

Co w takim razie stało się z olbrzymimi ilościami paliwa, których nie może doliczyć się PERN? Roman Góralski, rzecznik PERN ma nadzieję, że tę sprawę wyjaśni prokuratura.

- Zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa zostało sformułowane przez poprzedni zarząd spółki - mówił nam wczoraj. Rzecznik zapowiedział podjęcie własnych działań, wyjaśniających kwestie niedoboru.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska