Mojzesowicz odszedł z PiS podczas kampanii wyborczej do Parlamentu Europejskiego. W proteście przeciw umieszczeniu na czele bydgoskiej listy PiS spadochroniarza - Ryszarda Czarneckiego. O powrocie Mojzesowicza do PiS zaczęto mówić już ponad cztery miesiące temu. Po tym, jak u boku prezesa PiS wystąpił na wiecu w Raciążu, który zainaugurował na wsi prezydencką kampanię Jarosława Kaczyńskiego.
Wtedy jednak, podobnie jak jeszcze miesiąc temu, zapewniał reporterów "Pomorskiej", że na razie nie podjął żadnej decyzji. Faktycznie już w czerwcu oficjalnie wrócił do klubu PiS, zaś na początku lipca wystąpił z pismem do prezesa Kaczyńskiego o ponowne przyjęcie go do PiS.
- Uważam, że takie rzeczy jak przynależność partyjna, legitymacja to sprawy wtórne - bagatelizuje Wojciech Mojzesowicz. - Bo jeśli już pojechałem na ten wiec i publicznie opowiedziałem się za Jarosławem Kaczyńskim, to i tak bym go potem poparł, z legitymacją czy bez.
Więcej informacji z regionu na www.pomorska.pl/region
Poseł przyznaje, że klamka zapadła, gdy z prezesem Kaczyńskim leciał samolotem z Kielc do Bydgoszczy. Mieli wtedy okazję do szczerej rozmowy. Nie było tak, że prezes prosił go o powrót, on też o to nie zabiegał. Po prostu, wspólnie doszli do wniosku, że znów będą razem coś robili. I potem wystosował do Kaczyńskiego oficjalne pismo o ponowne przyjęcie do PiS. Poseł podkreśla, że nigdy by go nie wysłał, gdyby wcześniej nie wiedział, że werdykt będzie pozytywny. Nie pamięta już dokładnie, kiedy on zapadł, gdzieś tak między pierwszą a drugą turą wyborów prezydenckich.
- Cieszę się, że tak znana i ważna dla polskiej wsi postać ponownie znalazła swoje miejsce w naszej formacji - nie kryje zadowolenia obecny lider kujawsko- pomorskiego PiS, poseł Łukasz Zbonikowski. - Od września pan poseł znów zasiada w Radzie Regionalnej PiS. Nie prosił o żadną funkcję.
Udostępnij