Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wojna na słowa

Dariusz Nawrocki
- Nie jesteśmy z marginsu - twierdzą  mieszkańcy budynku, w którym kiedyś mieściło  sie Ognisko Kulturalno-Społeczne w Sosnowcu.
- Nie jesteśmy z marginsu - twierdzą mieszkańcy budynku, w którym kiedyś mieściło sie Ognisko Kulturalno-Społeczne w Sosnowcu. Dariusz Nawrocki
Dwa tygodnie temu opisaliśmy żale rodziny Tomasza Wiankowskiego. O swoich sąsiadach nie mówił inaczej, jak o ludziach wykolejonych, z marginesu. Sąsiedzi poczuli się urażeni. Napisali do nas list z prośbą o spotkanie. Z zaproszenia skorzystaliśmy.

     Zasiedliśmy w małym, ciasnym pokoiku, największym w mieszkaniu Walkowiaków. Przyszła pani Krystyna - sąsiadka. Była Regina Walko-wiak, jej córki - Magda i Wioletta, jej syn - Dawid Walkowiak, a także Sebastian Plewacki - chłopak Wioletty, z którym rodzina wiąże poważne plany oraz Magdalena Napierała, Eleonora Głodek i w zaawansowanej ciąży Wiesława Bereźnicka. Zaczynają wylewać swe żale.
     Z jakiego my marginesu?
     
Pani Krystyna mieszka w sąsiedztwie 12 lat. Twierdzi, że pan Tomasz nigdy nie był do zgody. - Oczernił nas, że pijemy. Nie piję, bo nie lubię - mówi pani Regina. - A że młodzi zrobią sobie grilla, ognisko i popiją to piwkiem, to policję trzeba wzywać? No ludzie. Tak się nie robi. Albo Wiesia. Jest w ciąży. W nocy drzwi otworzyła, żeby zaczerpnąć świeżego powietrza. Przyjechała policja. Z jakiego my marginesu? Nie mam studiów, ale jestem po szkole zawodowej. Bijemy się? A z kim ja mam się bić, jak jestem wdową. Żyję bez ślubu? Nie chcę innego mężczyznę. Ja miałem jednego męża, pięcioro dzieci i starczy. Nikt tu z nas nie siedział z więzieniu. Kolejne kłamstwo.
     Twierdzą, że "burdów u nich nie ma". - No, tylko jak niemowa (od autora: również mieszka w tym domu) się napije, to chodzi i pieje. Zamykamy się wtedy w swoich mieszkaniach w spokoju. Po czasie przestaje piać. Drzwi otwieramy. Pani Krystyna twierdzi, że jak ktoś nie umie żyć z ludźmi, to niech się zamelinuje w jakiejś dziurze. - A ten tylko policję by nasyłał. u mnie już ze dwadzieścia razy była. Dla niego wszystkie dzieci są bachorami, szczunami, bękartami, każde ma wszy albo gnidy, tylko nie jego dzieci. Mówi, że stroni od kieliszka. To nieprawda. My dla niego jesteśmy śmieci, a on uważa się za wielkiego pana. To moje dzieci są złodziejami, są, jak to mówią, prostytutkami, a on jest idealny. On mówi, że się nas boi, a my mu krzywdy nie zrobimy. Nie uderzymy go, bo mamy trochę honoru i ambicji. Jakby poszedł gdzie indziej mieszkać, to jakby się ludzie zebrali, to by mu tak wkropili, żeby nie wiedział, jak się nazywa. Najlepszy chirurg go nie złoży. I nie pomogłaby mu cukrzyca.
     Chcieli mu odciąć
     
Pani Regina twierdzi, że pan Tomasz przysłał pięciu osiłków. Grozili, że dom podpalą. Dawid z Magdą i Sebastianem mieszkają na piętrze. Barykadują się. Boją się. - Te osiłki Sebastianowi grozili, że mu ch... odetną - włącza się do dyskusji Dawid. A na to Sebastian, który przez cały mój pobyt użył tylko tego jednego zdania: - I tak bym się ch... pozbył.
     Wszyscy sąsiedzi zgodnie twierdzą, że pan Tomasz bije swoją żonę. I to o wpół do drugiej w nocy. - Dzieci płaczą: tatuś, zostaw mamusię, nie bij. Rzucał talerzami, wszystkim. Jeden wielki huk - mówi pani Regina.
     - A ubikacje są tu takie, że nie idzie się załatwić - _zapędza się pani Krystyna. Pani Regina: - _Krysia, te żale to do gminy, a nie do Wiankowskiego.
     Tylko się wyprowadzić
     
Zaglądam do Wiankowskiego. Siedzi przy stole smutny. Przegląda ogłoszenia w gazecie. Szuka mieszkania. Ciężko oddycha. - Ci ludzie są nielogiczni - podsumowuje żale, jakie na niego wylewają jego sąsiedzi. Żona zaprzecza, by mąż ją bił. Pan Tomasz zdenerwowany rzuca, że ich sąsiedzi wszystko wysysają sobie z palca i że on też tak by mógł... Już nawet myśli, co by mi tu powiedzieć. W końcu rezygnuje.
     Udajemy sie do mieszkającej niedaleko siostry pana Tomasza. - To złe towarzystwo. Trudno z nimi żyć normalnie - _wie, bo bywa u brata.
     Pan Tomasz dziwi się, że nie możemy jednoznacznie napisać, że prawda leży po jego stronie. Że to on jest nękany przez sąsiadów, a nie odwrotnie. Mieszkającą samotnie staruszkę, jako osobę potwierdzającą ich wersje wydarzeń wskazują obie strony. Staruszka nie chce mówić. - _Boi się. Zastraszyli ją
- taką odpowiedź rzucają obie strony. Wiankowski odsyła nas do policjantów, którzy odwiedzili ich ostatnio. - Widzieli, jak Walkowiak mnie uderzyła. Są świadkami. Na pewno to potwierdzą. Zwróciliśmy się do policjantów. Nie chcą tego potwierdzić. Nadal więc jedynym dowodem jednych przeciwko drugim są słowa. I niech tak pozostanie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska