Niedawny komunikat głosi, iż wzrosła ilość atybiotyków stosowanych w hodowlach. A to zaś może odbić się na zdrowiu konsumentów. W piśmie do Krzysztofa Kwiatkowskiego - prezesa Najwyższej Izby Kontroli, drobiarze krytykują ów raport. Według nich, może on wprowadzać w błąd i jest tendencyjny.
Przypominamy:**NIK - Zwierzęta nafaszerowane antybiotykami. Czy takie mięso jest bezpieczne?**
„Wykazany na poziomie 80% odsetek producentów, u których zastosowano antybiotyki, nie oznacza, jak podano w informacji NIK, że około 8 na 10 sztuk drobiu przechodziło antybiotykoterapię. Dane pochodzą bowiem z okresu dwóch lat i dotyczą hodowców oraz producentów drobiu, posiadających często wiele kurników, spośród których jedynie w przypadku pojedynczych obiektów mogło być podjęte jednorazowe leczenie", wskazuje KRD.
Drobiarze podkreślają, iż należy pilnie przeredagować komunikat.
- Dopiero po wnikliwej lekturze pełnego opracowania, a nie uproszczonych tez, zawartych w komunikacie prasowym dotyczącym raportu, można dostrzec, że kontrola NIK nie wykazała nieprawidłowości w zakresie nadzoru nad bezpieczeństwem żywności. Gdyby taki fakt miał miejsce, to wyniki próbek pobieranych w ramach przeprowadzonego monitoringu wykazywałyby znaczne przekroczenia pozostałości antybiotyków w mięsie, a tego przecież kontrola NIK nie stwierdziła – podkreśla Łukasz Dominiak, dyrektor generalny KRD-IG.
Tutaj:**NIK ma obawy, a zwierzęta czasami trzeba leczyć. Na zapas antybiotyków stosować nie można**
KRD wskazuje też, że Polska wcale nie plasuje się na drugim miejscu w Europie pod względem ilości antybiotyków stosowanych w hodowli zwierząt. Przytacza przykłady z 2014 roku - szóste miejsce oraz 2015 - siódme.
Argument, że w ciągu pięciu lat (2011-2015) w Polsce sprzedaż antybiotyków weterynaryjnych wzrosła o 23% nie świadczy o zwiększeniu ich stosowania w chowie drobiu, gdyż w tym samym okresie, nastąpił dynamiczny wzrost produkcji mięsa drobiowego w kraju, który wyniósł blisko 55% - czytamy.
Źródło: KRD